Od dłuższego czasu zastanawiam się co zrobić z moim blogiem. Wiele miesięcy bezczynności sprawiły, że myślałem nawet o likwidacji „martwej” strony i zajęciu się innymi sprawami. Doszedłem jednak do wniosku, że szkoda tych wszystkich wpisów, komentarzy, dyskusji. Dodatkowo kilka dni temu otrzymałem maila z pytaniem jak długo potrwa cisza na blogu. Był to dodatkowy bodziec do powstania tego krótkiego tekstu. Nie wiem czy przerodzi się w to regularne pisanie, ale kto wie…
Ostatnia moja blogowa aktywność datowana jest na 10 kwietnia 2012 roku. Kawał czasu minął od tej chwili i należy się słowo wyjaśnienia wszystkim, którzy chociaż w minimalnym stopniu oczekiwali na znak życia od „Gdzietylkochce”. Nie zginąłem, nie porzuciłem pracy, nie zrezygnowałem z internetowej działalności. Nie zrealizowałem również żadnego z marzeń o tzw. relokacji. Moja nieobecność związana była chyba w największym stopniu ze zwykłym „zmęczeniem materiału”. Po prostu trochę się wypaliłem i moje blogowe zacięcie nie mogło przezwyciężyć innych, ważniejszych spraw.
Poza tym, a może przede wszystkim spotkało mnie niedawno coś wspaniałego, co dalece wykracza poza ramy moich dotychczasowych doświadczeń. Zostałem tatą i w tej chwili na bok odłożyłem dziwne i zwariowane pomysły. Jak to mówią „są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze”. Jak los pozwoli być może kiedyś zakosztuję nowych doświadczeń w innych zakątkach globu. Jeśli nie – trudno – szczęście można znaleźć wszędzie – nawet w naszej szarej Polsce.
Odnośnie całej internetowej otoczki to w zasadzie całkowicie zrezygnowałem z czytania blogów związanych z szumnie nazywanym „zarabianiem w internecie”. Nic mi to nie dawało, a tylko rozpraszało. Staram się odcinać od cudzych rad i szukać własnych rozwiązań. Do tej pory wychodziłem na tym dobrze i chyba nie ma co szukać nowego „Świętego Gralla”. Od czasu ostatniego wpisu sporo się zmieniło na polu internetowej działalności. Google rządzi się swoimi prawami i dalej dyktuje warunki. Każdy próbuje rozgryzać algorytmy, na końcu zawsze wychodzi, że wujek G stawia na swoim. W każdym razie zrobiło się sporo mniej przewidywalnie, ale jak zawsze są zadowoleni i pokrzywdzeni. Jak ktoś ma ochotę wgłębiać się w te tematy to w dalszym ciągu najlepszym miejscem na wszelkiego rodzaju dyskusje w naszym kraju jest forum PiO. Tylko podkreślam – wszystko co tam przeczytasz bierz z przymrużeniem oka i dziel przez 2. To co zadziałało Kowalskiemu nie musi zadziałać Nowakowi. Proste… Pomijam już fakt, że 99% osób udzielających się na tym forum raczej pyta i szuka sposobów na sukces niż pomaga innym w jego odniesieniu.
W wolnym czasie, którego ostatnio nie mam za wiele, zacząłem sobie czytać świetnego bloga „Skok w Bok Blog„. Fajnie napisany, fajny autor, fajny kraj. Jednym słowem Azja w pigułce widziana oczami naszego rodaka, mieszkającego na stałe w Bangkoku.
Wyszło trochę chaotycznie, lakonicznie, ale ważne, że się udało. Tym wpisem chciałem o sobie przypomnieć i w pewnym sensie reaktywować Gdzietylkochce. Mam nadzieję, że nie zniknąłem ze wszystkich czytników RSS, profili społecznościowych itd. Do następnego razu…
Cześć Łukasz,
Wreszcie jakiś znak życia.
Gratuluję zostania tatą.
Pozdrawiam,
Zolo
Niestety ale to była tylko mała jaskółka 🙁 Szkoda, że już nie opisujesz swoich doświadczeń
Czesc Lukasz,
No myslalam, ze zupelnie porzuciles blogowanie, a tu taka niespodzianka na FB. W pierwszej chwili pomylilam cie z innym blogiem.
Gratuluje maluszka. :)) W sumie nie tylko u Ciebie zaszla taka zmiana;))
Ciekawa jestem jak dalej bedziesz rozwijal tego bloga.
Pozdrowienia z Dublina
Gratulacje:-) Nie ruszasz się z Dublina? Co do bloga to się zobaczy – nic nie zakładam. Wszystko się teraz kręci wokół ważniejszych spraw;)
Dzieki. Ano tak to jest, kwestia priorytetow. Tez tak mam.
Co do Dublina to nadal tu mieszkamy ale jak dlugo? Czas pokaze, moze niedlugo 😉
Fajnie, że coś napisałeś. Oczywiście składam Ci gratulacje.
Dzięki za podrzucenie ciekawego bloga.
Mógłbyś się pochwalić co tam z Twoimi stronami? Zarobki nie spadły?
Swego czasu lubiłem wpaść tu poczytać to co pisałeś… Co prawda już zapomniałem o blogu, jednak w rss’sie dalej siedzi 🙂
RSS to jednak dobry system 😉
Gratulacje 🙂 Rozumiem w pełni Twoje przewartościowanie i zmianę priorytetów, bo sam od kilkunastu miesięcy jestem tatą.
Powodzenia.
Dzięki wszystkim za odzew – bałem się, że nikt nie zauważy nowego wpisu…;-) Faktycznie RSS fajny jest – można na śmierć zapomnieć o pewnych stronach, a tu bach…
Miło Cię znów Łukaszu widzieć, gratulacje dzieciątka 😉
Jak dobrze jest mieć Twojego bloga zalajkowanego na FB 🙂
Liczę na to, że pojawi się coś nowego na blogu wkrótce!
Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych sukcesów.
Życie toczy się dalej i trzeba czerpać z tego źródła póki nas hojnie obdarza 😉 Gratuluję i życzę powodzenia w nowej roli, a co szczęścia to myślę, że to tylko nasz świat wewnętrzny może je nam dać a nie wszystko to co nas otacza 😉 pozdrawiam
Szkoda, że juz nie piszesz jak kiedyś. Dla mnie to był jedyny rozsądny zamiennik byłego rentierbloga 😉 A tak to co nam pozostało? Nic. 😉
Gratulacje. Teraz już nic nie będzie już takie samo. Dzieci wszystko przewartościowują – u mnie było podobnie.
Ja w dalszym ciągu czekam na jakiś wpis – fajnie się Ciebie kiedyś czytało. Mam nadzieję, że jeszcze coś nowego się tu pojawi.
Pozdrowienia.
I znowu cisza… 😉
Zauważam, że blogi o niezależności finansowej i biznesie stają się coraz bardziej efemeryczne – szybko padają. Czyżby kolejny autor, którego już nie będzie dane nam czytać?
Również gratuluję maluszka. Doskonale rozumiem, że każda rzecz ma swój czas. Przychodzą rzeczy o niebo ważniejsze i zrozumiałe jest dla mnie, że zostawia się te mniej istotne. Powodzenia w byciu Tatusiem
Szkoda, że blog już praktycznie nie istnieje, przeczytałem kilka starych postów, masz talent…
Może kiedyś przyjdzie wena i pomysł na reaktywację tego miejsca. Na razie na nic nie mam czasu… Nie chcę pisać dla samego pisania.
Gratulacje i życzenia wytrwałości w pisaniu. Momenty zwątpienia, to normalka. Ważne, aby nie tracić wiary w sens blogowania i być podatnym na tematy, które mogą zainspirować do pisania postów…
Cześć,
Szkoda, że już nie piszesz :).
Rentier, zaczac-zarabiac … i tak wymieniac stara gwardia odchodzi 😉
Pozdrawiam
U mnie brat jak został tatą to też przestał mieć na wszystko czas. Ale jak patrzyłem na wpisy to w sumie często to się nie pojawiały.
Mi się wydaję że to normalna kolej rzeczy – coś nowego się zaczyna, coś starego się kończy. Mam tu oczywiście na myśli głównie jakieś projekty z którymi jesteśmy związani. Miałem tak przy tworzeniu popularnego kiedyś vortalu motoryzacyjnego Furious.pl, który myślałem że będzie na całe życie.. Tworzyłem go bardzo długo ponieważ blisko 10 lat, ale i na niego przyszedł koniec 😉
Po ilości wpisów od początku widać ewidentną tendecję spadkową. Ciekaw jestem ile masz teraz wejść z google’a – ale pewnie nie odpowiesz i nawet tego nie przeczytasz 🙂 Zauważyłem, że bardzo mało blogerów wytrzymuję (wygrywa) z próbą czasu, 99% opuszcza bloga – ciekaw jestem czy ja też kiedyś zwątpię, oby nie 🙂
Pozdrawiam wszystkich, którzy to czytają!
mysc
Przeczytałem i odpowiem. Za ostatni miesiąc 311 wejść z googla. Dawno nie sprawdzałem ruchu i jestem trochę zaskoczony ilością odwiedzin… Widzę, że jeszcze tu ktoś zagląda;) Pozdrawiam.
O widzisz, czyli pomimo braku wpisów od prawie 3 lat – cały czas są wejścia (ale na pewno jakaś część to boty ;/):) Może podepnij jakieś programy partnerskie, chociażby linki do zbierania poleconych w comperii albo złotych myślach?:)
Lubię zaglądać na starsze blogi żeby zobaczyć jak to podejście do zarabiania przez internet się zmieniało w czasie 🙂
Pozdrawiam!
Z blogiem jest tak masz werwę to piszesz, a jak nie masz to nie piszesz. W mojej branży się tyle dzieje, że trzeba pisać codziennie 🙂