O ACTA można w ostatnich dniach przeczytać dosłownie wszędzie. Blogi i strony branżowe są dosłownie przesycone informacjami na ten temat i powoli ACTA staje się najważniejszym newsem dotyczącym internetu w ostatnich latach. Nie pamiętam jakiejkolwiek sprawy budzącej tak wiele kontrowersji i komentowanej wszem i wobec. Dzisiaj natrafiłem na kilka zdań, które zmotywowały mnie do wyrażenia własnej opinii na temat ACTA, a w zasadzie raczej na temat szumu jaki zrobił się wokół (moim zdaniem) niewinnego dokumentu…
UMOWA HANDLOWA DOTYCZĄCA
ZWALCZANIA OBROTU TOWARAMI PODROBIONYMI…
Na początek – ciekawy jestem ile osób wyrażających swoje zdanie na temat tego dokumentu czytało jego treść. W kraju organizowane są marsze przeciwników ACTA, na stronach internetowych prowadzone są akcje przeciwko tej umowie – atmosfera jak na wojnie… Nie wierzę, że chociaż 1% osób sprzeciwiających się zadało sobie trud zapoznania się z aktem prawnym (?), który krytykują. Dla osób chcących nadrobić zaległości polecam przeczytać tekst dostępny np. tutaj.
PRAGNĄC rozwiązać problem naruszania praw własności intelektualnej, w tym naruszania występującego w środowisku cyfrowym, w szczególności w odniesieniu do prawa autorskiego lub praw pokrewnych, w sposób równoważący prawa i interesy odpowiednich posiadaczy praw, usługodawców i użytkowników;
Nie jestem prawnikiem, ale z mojej mizernej znajomości hierarchii aktów prawnych wynika, że: Konstytucja>Ustawa>Rozporządzenie>Zarządzenie… Nie wiem jak traktować umowę handlową pomiędzy krajami, ale jestem pewien, że nie wskoczy ona nagle pomiędzy cztery wymienione przeze mnie regulacje.
Jak wspomniałem na początku wpisu kilka wypowiedzi zmotywowało mnie do przeczytania tekstu ACTA i wtrącenia własnego zdania na ten temat.
Zbigniew Hołdys
Pierwszą osobą, której wypowiedź zacytuję jest Zbigniew Hołdys.
W kółko czytam wyłącznie o protestach kradnących. Wychodzi na to, że w XXI wieku świat zmierza ku legalizacji kradzieży i gwałtu, a szukanie złodzieja i gwałciciela nazwie „pozbawianiem praw”
Człowiek (za którym nota bene nie przepadam) wyraził poglądy inne niż większość protestujących został zmieszany z błotem na forach i serwisach społecznościowych. Miał czelność stanąć po tej „drugiej” stronie barykady i przyznał, że czuje się okradany i liczy na ACTA. Dostało mu się bardzo. Hołdys jest złym człowiekiem. Chce ograniczenia wolności i w ogóle jest rządnym kasy wyzyskiwaczem biednych ludzi…
Krzysztof Grabowski
(…)od pieniędzy, które są zaj*** ważne – ważniejsza jest wolność. (…) Dlatego jestem przeciw, nawet za cenę zgody na kradzież mojej własności w tym miejscu.
Wypowiedź zgodna z panującym nurtem. Można tylko przyklasnąć, poprawność polityczna i zadowolenie ludu gwarantowane. Żeby podkreślić mój obiektywizm dodam tylko, że „Grabaża” bardzo ceniłem swojego czasu – kiedyś był moim, swojego rodzaju idolem. Szkoda, że tym razem mam wrażenie, że ten Pan nie odrobił lekcji. Nie chce mi się wierzyć, że zapoznał się z treścią ACTA.
Marcin Kosedowski
W dodatku jeśli jakiś przestępca wrzuci w komentarzu piracką kopię jakiejś książki, będę mógł zostać oskarżony o pomocnictwo w przestępstwie (Art. 23 punkt 4) za co pójdę do paki (Art. 24).
Autor dosyć popularnego bloga jakże by inaczej ostro krytykuję ACTA. Protestuje jak tylko się da – wyłączając stronę, pisząc, nagrywając filmiki „anty ACTA”.
Czytając od kilku dni przestrogi przed podpisaniem przez Polskę opisywanego dokumentu wielokrotnie spotykałem się z zarzutami, że jego ratyfikacja to skazanie się na cenzurę w internecie. Zarzut wskazany przez Marcina jest jednym z tych, które dosyć dobitnie przemawiały do mnie i skłaniały do refleksji. Problem moderacji komentarzy jest nie do rozwiązania i przypadek, że mógłbym mieć problemy przez nieodpowiedzialnego użytkownika mojej strony oczywiście nie był by mi na rękę. Swojego czasu Jacek Żakowski proponował żeby właściciele stron nie radzący sobie z moderacją zamykali biznesy i szukali innych źródeł zarobkowania. Temu Panu dziękuję… Można się naprawdę przestraszyć takiej wizji internetu. Jestem jak najbardziej na nie, ale nie wiedzę tego zagrożenia w tekście ACTA.
Wracając do wpisu Marcina, postanowiłem przestudiować ACTA i zapoznać się z przytoczonymi przez niego artykułami. Art 23 pkt 4:
W odniesieniu do przestępstw określonych w niniejszym artykule, których dotyczą przewidziane przez Stronę przepisy dotyczące postępowań karnych i sankcji, Strona ta zapewnia w swoim prawie odpowiedzialność karną za pomocnictwo i podżeganie.
Czy ja czytam inne pismo czy autor trochę się zagalopował w osądach? ACTA jako umowa handlowa na mój chłopski rozum nie jest żadnym aktem prawnym, który można traktować na równi z ustawą. W dokumencie jest to co chwila podkreślane, w powyższym artykule również. Za postępowanie karne w polskim prawie odpowiada Kodeks Postępowania Karnego i ACTA nie ma tu nic do gadania. Czy ten artykuł zmienia cokolwiek?
Po przeczytaniu tekstu opisywanego dokumentu dochodzę do wniosku, że ktoś ładnie nakręcił cały ten bałagan, którego jesteśmy świadkami. Ludzie protestują, wychodzą na ulicę, rzucają kamieniami, sprzeciwiają się umowie, która mówi: „Zróbmy coś z piractwem”. Dokument ten nie daje prawa do:
- wchodzenia o szóstej nad ranem do Kowalskiego, który ściągnął kilka „emptetrójek”
- zamykania w więzieniach niewinnych ludzi
- cenzurowania internetu
Żeby nie było – nie jestem ani zwolennikiem ani przeciwnikiem podpisania przez Polskę tego dokumentu. Moja znajomość prawa nie jest wystarczająca żeby sprawiedliwie ocenić tą umowę. Szczerze mówiąc dla mnie jest to bardziej dżentelmeński układ niż realny akt prawny zmieniający cokolwiek. Przykro mi tylko, że jak zwykle najbardziej szczekają Ci, którzy mają najmniej sensownych treści do przekazania. Czytając posty takie jak Marcina widzę, że ludzie dla uwiarygodnienia własnych poglądów są w stanie przeinaczyć każdy zapis.
Cenzurze internetu mówię stanowcze NIE. Jak doczytałeś ten tekst do końca będzie mi miło przeczytać konstruktywny komentarz. Czy uważasz, że ACTA faktycznie daje Państwu kontrolę nad internetem i internautami?
Świetny wpis. Podzielam twoje zdanie w 100%, dzieciaki po prostu zobaczyli, że zabrali im bajki na megavideo i doszli do wniosku, że to przez Acta. Ktoś tam dodał jeszcze, że każdy wpis na facebooku będzie filtrowany i lawina się zaczęła. Szkoda, że w tłumie ok spada o 3/4.
Od kilku dni mam na pulpicie pdf-a z tekstem tej ustawy, ale jakoś nie chce mi się tego czytać. Dlatego bazując na wiedzy zdobytej z zaufanych źródeł (nie demotywatory, ani kwejk) jestem przeciwny podpisaniu ACTA. Co do piractwa to tak, powinno się z tym walczyć (ale jest to walka z wiatrakami), tylko ta ustawa wg mnie jest źle skonstruowana i zdecydowanie za dużą odpowiedzialność pokłada na administratorach stron. Do żadnego protestu się nie przyłączyłem. Cały czas tylko śledzę to co się dzieje w internecie.
Śmieszy mnie zachowanie pseudo-anonimowych, i cała ta kwestia „ataków” na rządowe strony. Z drugiej strony jeszcze bardziej śmieszą mnie wypowiedzi polityków na temat internautów. Ogólnie jeden wielki cyrk i burdel. Wszyscy sieją panikę, a każde informację o kolejnych protestach podsycają ogień. Panuje ogólny chaos i dezinformacja (podobnie było po katastrofie smoleńskiej)
P.S. Najrozsądniej wg mnie o ACTA można poczytać na niebezpiecznik.pl i na fanapage’u autora tego bloga
Tu jeszcze warto o ACTA posłuchać
http://www.youtube.com/watch?v=1IAIjj5jeYA
Ratyfikowane umowy międzynarodowe są ważniejsze niż ustawy, w porządku prawnym są teoretycznie niemalże równe konstytucji.
to ja tylko jako prawnik dodam swoje dwa grosze:
1. umowa ratyfikowana za zgodą parlamentu (czyli tak jak ACTA) ma w polskim systemie prawnym pierwszeństwo przed ustawami
2. umowa taka jak ACTA nie obowiązuje bezpośrednio, tzn. wyznacza stosunki na polu państwo-państwo, a nie państwo-obywatel, czyli nie wywiera bezpośrednich skutków w sferze praw obywatela, a jedynie zobowiązuje państwa do wprowadzenia określonych rozwiązań,
3. co do tego podżegania i pomocnictwa, to trzeba powiedzieć, że w polskim (i nie tylko) prawie te formy przestępstwa są karalne, jeśli są umyślne, czyli pisanie o tym, że ktoś nam podrzuci coś i będziemy za to odpowiadać jest trochę paranoiczne, wynik pewnego zagalopowania się.
Tak naprawdę, żeby się odwiedzieć, o co chodzi w ACTA, trzeba by poznać przebieg negocjacji, jakie były intencje wprowadzenia danych przepisów, a tego nie wiemy, bo negocjacje między państwami były utajnione, więc może być tak, że czarny scenariusz jest realny, wtedy protesty byłyby uzasadnione.
To co chyba było punktem zapalnym tych wszystkich krzyków to chyba własnie przede wszystkim bardzo „demokratyczny” tryb tworzenia tej ustawy czyli totalna konspiracja.
Co do samej treści ustawy i samego sensu tego dość abstrakcyjnego pojęcia jakim jest własność intelektualna to mam nadzieję że kiedyś jakoś ludziom się wyprostuje i zorientują się że z własnością i własnościa intelektualna jest jak z krzesłem i krzesłem elektrycznym.
„(moim zdaniem) niewinnego dokumentu…”
Bo właśnie dokument, podobnie jak traktat lizboński, jest taki, że, zależnie od interpretacji, każdy odczyta go sobie jak chce. Może nie znaczyć nic, a można równie dobrze podciągnąć pod niego zrobienie na przyjęciu potrawy „zgapionej” z jakiejś restauracji.
Co ciekawsze kwiatki:
1. Przede wszystkim ACTA nie określa co to jest własność intelektualna, więc można pod nią podciągnąć WSZYSTKO, zależnie od interpretacji.
2. ACTA zakłada istnienie jakiegoś komitetu ACTA, o którym nic nie wiadomo poza tym, że jest (skąd pieniądze na ten komitet, itp)
3. Ten komitet ACTA będzie „dokonywał przeglądu wdrażania i funkcjonowania umowy” oraz „rozważał kwestie związane z jej rozwojem”. Czyli umowa może być w każdej chwili zmieniona.
4.”Każda strona przyznaje swoim organom sądowym prawo zastosowania środków tymczasowych BEZ WYSŁUCHANIA DRUGIEJ STRONY w stosownych przypadkach, a szczególności, gdy jakakolwiek zwłoka może spowodować dla posiadacza praw szkodę nie do naprawienia lub gdy istnieje możliwe do wykazania niebezpieczeństwo, że dowody zostaną zniszczone (…) Każda Strona przyznaje swoim organom sądowym prawo do podejmowania natychmiastowego działania w odpowiedzi na wniosek o zastosowanie środków tymczasowych”. Bez komentarza.
5. ACTA zakłada, że strona przegrana ma całe zapłacić honorarium adwokata (nawet jak adwokat sobie wypisze rachunek na 9999999999999$)
6. ACTA przewiduje, że określając kwotę odszkodowania organy sądowe muszą brać pod uwagę „przedstawionego przez posiadacza praw jakiegokolwiek zgodnego z prawem obliczenia wartości, które może obejmować utracone zyski, wartość towarów lub usług, których dotyczy naruszenie”. Co tzn „jakiegokolwiek obliczenia”?
7. żadne postanowienie ACTA „nie może być interpretowane w taki sposób, aby nakładało na Stronę wymóg pociągania swoich urzędników do odpowiedzialności za działania podjęte w związku z wypełnianiem ich urzędowych obowiązków”. Po cholerę taki punkt? Listek figowy dla rządu, że jednak „nie możemy karać urzędników za ich błędy, bo tak jest napisane w ACTA”?
Pewnie jeszcze parę kwiatków bym znalazł.
Pomijam podejrzany sposób powstawania tego dokumentu.
A czy prace nad ACTA nie powinny być jawne? Wróbelki ćwierkają, że tego typu ustawa wg konstytucji powinna być najpierw poddana referendum, czy to prawda? Czy nie jest tak, że od dwóch lat próbują przepchać podobny dokument, dwa lata temu było „uwolnienie internetu” od pedofili i hazardu, rok temu od przestępczości w internecie, dziś od piractwa? Proszę kogoś kto się bardziej zna o odpowiedź na te pytania.
PS. Jak interpretować epicki art12 zwłaszcza ustęp 2 i 3? :
Które to w wolnym tłumaczeniu każde państwo ma pozwalać samemu sobie (organom sądowym) na stosowanie jakiś tam bliżej nie określonych środków tymczasowych BEZ WYSŁUCHANIA DRUGIEJ STRONY?
Nieee, jestem zdecydowanie przeciw ACTA i tak, w przeciwieństwie do większości zdaję sobie sprawę, że cały ACTA uderza nie tylko w internet ale też będzie miał wpływ na życie poza nim.
Na zakończenie polecam: http://sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/transmisje.xsp?unid=9C0FEE73C01CD51BC125799000330694
Przeczytałem ACTA kilka dni temu.
Na początku podchodziłem z dużym dystansem do tego całego ACTA, jednak ostatecznie widzę więcej przeciw niż za.
Głównie dlatego, że sposób opracowania i podpisania umowy nie kojarzy mi się z demokracją, czyli podręcznikowo „władzą ludu”, bo lud nie miał tu nic do powiedzenia. Może jakby negocjacje były jawne to wszystko jakoś rozeszłoby się po kościach, ale nie były.
Ponadto, dla osób nie zajmujących się prawem, sama treść jak ktoś wyżej napisał może być interpretowana na wiele sposobów i myślę, że to właśnie tego powinniśmy się obawiać, że nawet znając ACTA możemy dostać po tyłku bo źle ją zinterpretowaliśmy.
Aczkolwiek pamiętajmy, że Parlament ma rok na ratyfikację, więc jak ktoś chce, to dalej może urządzać protesty, barykady.
Powiem tak w tym całym zamieszaniu o SOPA, PIPA, ACTA tak naprawdę nie chodzi tylko o to czym one są (umową, ustawa itp). Nie chodzi o to co one tak naprawdę nam zrobią, jak nas ograniczą. Znając ludzki potencjał i takie zapory da się obejść.
Chodzi raczej o to czy nadal żyjemy w demokratycznym kraju i ot kto tak naprawdę te ustawy/umowy zinicjował, dlaczego do rozmów nie dopuszczono drugiej strony najbardziej zainteresowanej cała sprawa?
Prawa autorskie, patenty, podróbki, piractwo nabrało w ostatnich latach większego znaczenia bo nagle się okazało, że masy zaczynają przechodzić z obozu bezwolnych konsumentów do obozu świadomych tworców rzeczywistości w jakiej żyją. Nagle wielkie marki uświadomiły sobie realne zagrożenie dla swojego istnienia, ze wzgledu na to, że może się za jakiś czas okazać, że wolimy produkty lokalnych firm o znacznie lepszej jakości i często tańszych (ruch eco). Dotyczy to zarówno realanych rzeczy jak i tych wirtualnych.
Dodatkowo giganty widzą realne zagrożenie w małych firmach na polu innowacyjnym. Mały jest bardzije mobilny, elastyczny i szybciej sie dostosowuje do zmieniajacych warunków. A w korporacjach z brazny IT trwa to wiele miesięcy.
Więc toczy się nierówna walka na patenty, prawa autorskie. Wielcy kupują małych z patentami aby tym samym zabić pozostała konkurencję.
A piractwo tu też toczy się walka podjazdowa. Nie jestem zwolennikiem kradzieży w jakiej kolwiek formie ale czasem mam ochotę coś sciagnąć z internetu gdy widzę cenę za płytę czy za oprogramowanie, ktore w innym kraju o kilkanacie procent tansze. Porblem w tym, że jak cena jest wygórowana to odchodzę od półki i nie nabywam. Dla firmy to produkującej jest to realna strata. Ale dochodzi do takiego absurdu, że ta firma zaczyna wyliczać straty spowodowane piractwem i groźić, ze to powoduje podnoszenie cen produktów. Pytanie tylko na jakiej podstawie to robi? I dlaczego ten argument przekonywuje rządzących a mnie nie.
Dodatkowo ciekawa rzeczą jest w jaki sposób walczy się już z piractwem w internecie.Wielu entuzjastów siesci P2P nawet niezdaje sobie sprawy, że są poczęsci przykrywką do tego by nam wmawiać jakie piractwo jest goźnie i ile przynosi strat.
Bo według badań (http://conferences.sigcomm.org/co-next/2010/CoNEXT_papers/11-Cuevas.pdf) z piractwem w siecie P2P można dosć szybko rozprawić gdzyż za 67% plików naruszających prawa autorskie stoi grupa zaledwie 100 użytkowników. A 30 % z nich to użytkownicy działający dla organizacji zwalczających piractwo w sieci.
To wszystko ujawnia tak naprawdę słabaość dzisiejszych gigantów nie radzących sobie z ogromną lawiną zmian jaka następuje. Są jak diozaury umierające z powodu braku powietrza nie poddajace się ewolucji.
Ja bym się nie bała samych ustaw choc czasowo mogą nabałaganić ale tego kto nami rzadzi i w jaki sposób to robi.
Ilu czytało? Nieważne. To rząd powinien w lepszy sposób przedstawić informację na temat tej umowy? Nie podpisuje go pan Tusk w swoim imieniu, ale w imieniu nas wszystkich.
Ja wiem tyle ile wiedzieć trzeba i nie podoba mi się całe to ACTA. Wszystko to zmierza do totalnej inwigilacji. Następnym krokiem będzie utworznie „policji myśli” na wzór z „Roku 1980”?
Bardzo ważne. Widać, że jako społeczeństwo możemy dalej być sterowani jak marionetki.
Przeciwnicy ACTA, którzy nie czytali są tak samo winni, jak zwolennicy, którzy…też nie czytali.
Niezależnie od zawartości umowy, cała sprawa śmierdzi. Jeśli byłaby to „niewinna” umowa, to nie byłaby tyle czasu ukrywana w tajemnicy. Konsultacje społeczne były tu jakąś parodią.
Dokument oficjalnie usuwa domniemanie niewinności w sprawach związanych z prawami autorskimi (artykuł 11) do tego obarcza współodpowiedzialnością osoby, które hostują dane strony itp. (odpowiedzialność grupowa, WTF?). Do tego chyba najśmieszniejsze jest to, że wystarczy posiadać oprogramowanie umożliwiające łamanie prawa autorskiego by stać się ofiarą ACTA, to tak jakby wszystkich którzy mają noże w domu posądzać o morderstwo.
Zbigniew Hołdys to zasrany hipokryta, który w swojej działalności używał „pożyczonego” oprogramowania.
Zgadzam się natomiast, że ogromna większość nawet do dokumentu nie zajrzała i zachowuje się typowo jak lemingi choć dobrze, że przynajmniej raz w dobrej sprawie.
Dzięki za wartościowe komentarze. ACTA już podpisane, ciekawe co w praktyce z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że te wszystkie czarne scenariusze się nie sprawdzą i ACTA nie będzie motorem napędowym dla cenzury w internecie i nękania właścicieli forów, blogów itd.
Z tego całego zamieszania najbardziej żałuję tego, że ludzie w dalszym ciągu dają sobą sterować jak marionetki. Ja rozumiem potrzebę walki o swoje i protestów w szczytnym celu. Tylko czemu ludzie protestują przeciw ACTA, nie znając nawet treści dokumentu?
Przy okazji – tak jak myślałem Grabaż nie wysilił się do przeczytania ACTA (potwierdził to w wywiadzie opublikowanym w dzisiejszej Gazecie Wyborczej).
Według mnie przez jakiś czas będzie spokój z ACTA. Ludziom zejdzie para i ciśnienie i wtedy (po roku/dwóch) rząd zacznie bogato z niego korzystać z komentarzem „jak to, przecież ACTA już jest od dwóch lat, czemu dopiero teraz się oburzacie”.
A swoją drogą dla wielu ludzi poza treścią dokumentu, równie ważny jest mega-podejrzany sposób pracy nad nim – od razu nasuwa się retoryczne pytanie „jak to taki spoko-dokument, to czemu przez tyle lat była taka konspiracja?”
BTW:
ACTA (pomiędzy innymi, równie odjechanymi, punktami) daje jak najbardziej możliwość cenzurowania internetu, nie wiem jak można tego nie dostrzegać, czym dla Ciebie jest domniemanie winy i „tymczasowe” profilaktyczne zamykanie podejrzanych stron? Zaznaczę jeszcze, że internet to tylko jeden z obszarów, których dotyczy ACTA.
Pewnie mało kto czytał ale czego się spodziewać, gdy sami politycy przyznają się, że najczęściej nie wiedzą za czym głosują.
Równaj w górę…
Wolę raczej wyprzedzić górę niż do niej równać
Witam,
Przyznam się, że nie czytałem ACTA. Zresztą nawet jakbym przeczytał to nie wiem czy moja wiedza prawnicza pozwoliłaby mi na właściwą interpretację. Jednakże czytając takie: http://www.blog.gwiazdowski.pl/index.php?subcontent=1&id=1090 materiały jej przyjęcie nie bardzo mi się uśmiecha.
Znalazłem też: http://prawo.vagla.pl/node/9634 z tych źródeł łatwiej sobie wyrobić opinię.
Dodać jeszcze należy, wspomniany już przez innych, tryb przyjmowania tego całego ACTA.
Pozdrawiam serdecznie.
Grzegorz.
Po pierwsze, mój wpis to felieton, więc nie należy go traktować aż tak dosłownie. Kluczowe jest to, że jestem twórcą, a jednocześnie ACTA mi szkodzi faworyzując stare media.
Jeśli natomiast chodzi o fragment
>Dokument ten nie daje prawa do:
>wchodzenia o szóstej nad ranem do Kowalskiego, który ściągnął kilka „emptetrójek”
>zamykania w więzieniach niewinnych ludzi
>cenzurowania internetu
To niestety, ale może dawać. pamiętaj, że „Stroną” nie jest podejrzany o naruszenie praw autorskich ani ich właściciel, ale państwo. ACTA wyraźnie daje możliwość wykorzystania środków przewidzianych przez inne państwo w krajach, które podpiszą ACTA.
Dziwi mnie że tak stawiasz sprawę w momencie, kiedy to politycy przyznają się że nie czytali treści tej umowy http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/376409,migalski-o-glosowaniu-nad-acta-w-europarlamencie.html
W tym kontekście zwracanie uwagi, że nie wszyscy protestujący ją przeczytali dla mnie jest.. jakieś niesmaczne.
Ja osobiście nie czytałem, ale swoją negatywną opinię opieram na tekstach z bloga vagla, który dla mnie jest autorytetem. Poza tym, to nie chodzi tylko o zapisy mówiące o wyłączaniu stron bez brania pod uwagę racji 'oskarżonego’ ale o tryb prac nad ustawą i o naciski USA na polski rząd, by tą umowę podpisać, mimo, że sami jej nie podpisują http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11046835,Ambasada_USA_dopytuje_sie__jak_glosuja_poslowie_ws_.html
W tym kontekście nie trzeba czytać treści tej umowy by przeciw niej protestować.
Co do Hołdysa – „W kółko czytam wyłącznie o protestach kradnących” – czyli założył z góry, ze wszyscy którzy protestują to złodzieje. Nie dziwię się że został, jak piszesz 'zmieszany z błotem’. Tym bardziej że okazało się że sam miał u siebie pirackie oprogramowanie.
A mnie dziwi, że wszyscy narzekają na polityków, a sami robią dokładnie to samo co oni. Ja nie twierdzę, że nie można być negatywnie nastawionym do tej czy innej ustawy. Czym innym jest jednak wyrażanie własnego zdania na zasadzie „nie podoba mi się”, a czym innym angażowanie się w masowe protesty, marsze itd. Dla mnie ludzie, którzy głośno wykrzykują hasła „stop ACTA” itp., a nie zadali sobie trudu na choćby pobieżne zapoznanie się z materiałami tego porozumienia (nie jest tego wcale tak dużo) są po prostu śmieszni.
I przestańmy w końcu odnosić się do polityków, bo to już zakrawa o kpinę. Przyznając „ja nie czytałem”, bo „politycy nie czytali” pokazujemy jak mało różnimy się od osób, które krytykujemy na każdym kroku. Może przy okazji tego typu protestów warto byłoby pokazać, że społeczeństwo myśli, a nie tylko podłapuje hasełka i rusza do boju przeciw wszystkiemu i wszystkim.
Mam wrażenie, że sam nie do końca przeczytałeś treść tej ustawy. Zdecydowanie wnosi ona więcej złego niż dobrego. Pomijając już sam sposób jej opracowania i próbę przemycenia za plecami obywateli. Zresztą większość ludzi postrzega ją jedynie w kryteriach piractwa komputerowego, a w rzeczywistości uderzy ona w wiele gałęzi np. zamienne części samochodowe lub tańsze zamienniki leków mogą zostać uznane za podróbki i usunięte z rynku. Oczywiście dla niektórych firm to istna utopia, ale moim zdaniem to przyzwolenie na monopol.
Jeszcze jedno: polecam najpierw zapoznać się ze zdaniem znanego prawnika specjalizującego się w prawie dotyczącym Internetu zanim zaczniesz pisać… http://prawo.vagla.pl/acta
I jeszcze jeden ciekawy film, który może dowodzić tego, że ACTA to nic dobrego http://www.youtube.com/watch?v=3UOy-Ee5CWE . Dlaczego więc Łukaszu jesteś piratem internetowym?
Czy ja gdziekolwiek pisałem, że ACTA to coś dobrego? Mój wpis miał pokazać wyłącznie, że najgłośniej krzyczą osoby, które gdzieś coś słyszały. Nie podoba mi się to i tyle, bo widać po prostu jak ambitne mamy społeczeństwo. ACTA nie uznaje nikogo za pirata. Od tego są uregulowania prawne państw, które podpiszą ten dokument. Im więcej oglądam takich filmików tym bardziej przekonuję się, że media dla podgrzania atmosfery są zdolne powiedzieć wszystko, byle wyszło, że jesteśmy na skraju Armageddonu.
„Dokument ten nie daje prawa do:
[…]
* cenzurowania internetu
”
Tutaj nie byłbym taki pewien. Przeczytajcie uważnie p. 1 art. 27:
„1. Każda Strona zapewnia w swoim prawie, w stopniu określonym w sekcji 2 (Dochodzenie i egzekwowanie praw w postępowaniu cywilnym) i sekcji 4 (Dochodzenie i egzekwowanie praw w postępowaniu karnym) dostępność procedur dochodzenia i egzekwowania, tak aby umożliwić skuteczne działania przeciwko naruszaniu praw własności intelektualnej, które odbywa się w środowisku cyfrowym, w tym doraźne środki zapobiegające naruszeniom i środki odstraszające od dalszych naruszeń.”
Teraz powiedzmy sobie, że ktoś umieścił na serwerze w Hong Kongu nielegalne oprogramowanie. W Polsce ludzie je ściągają, łamiąc przy tym prawa autorskie (na terytorium Polski). W jaki sposób można w takim przypadku skutecznie działać przeciw naruszeniu praw własności intelektualnej? Jedyny w miarę skuteczny sposób, to właśnie wymuszenie u polskich operatorów Internetu zablokowania tej strony.
Bzdura. ACTA szkodzi każdemu i jest nieakceptowalna przez każdą inteligentną osobę.
1. ACTA jako umowa międzynarodowa stoi PONAD polskim prawem, na co nikt rozsądnie myślący nie może się zgodzić
2. Według prawników jest niekonstytucyjna, a według GIODO łamie prawo
3. Daje możliwość wykonywania obcego prawa na ziemiach Polski, wobec Polaków – Polak musi znać singapurskie prawo, ponieważ służby Singaouru (a także USA, Meksyku czy Japonii) będą mogły działać na terenie Polski!
4. Była tworzona przez instytucje antypirackie reprezentujące koncerny mediowe (RIAA), międzynarodowe korporacje produkujące oprogramowanie (Microsoft), które na rynkach wschodzących sprzedają te same produkty 5-10 razy drożej, co zostało udowodnione przez niezależne badania naukowców
5. Jest niejasne, co daje olbrzymie możliwości interpretacji (stąd zaniepokojenie rozszerzeniem ACTA z piractwa do blokowania dostępu do tanich leków, zastępczych części samochodowych, a nawet żywności – patrz Monstanto mające patenty na 90% używanych zbóż i 100% zbóż modyfikowanych)
6. Nie przewiduje użytku osobistego – mowa jest wyłącznie o skali handlowej i korzyściach majątkowych! Obecnie w Polsce można pobierać filmy i muzykę (nie można udostępniać), więc ACTA zmienia prawo, co z kolei kłóci się z tym co mówi rząd
7. Zakłada występowanie korporacji w rolach sądów – właściciel praw autorskich może SAMODZIELNIE stwierdzić, że jego prawa są łamane, a operator i służby celne muszą przeciwdziałać. Może to prowadzić do wyniszczenia konkurencji i zniszczenia wolnego rynku przez korporacje będące właścicielami patentów (np. Monsanto albo Google, które w ubiegłym roku kupiło 75000 patentów – kolejne patenty znalazły się więc w rękach amerykańskich korporacji, które muszą być podporządkowane amerykańskiemu rządowi)
8. Możę doprowadzić do przeniesienia rynku leków do szarej strefy, co wykluczy kontrolę nad lekami!
Naprawdę wymagasz aby ludzie czytali każdy dokument stworzony przez rządzących?
A po za tym przeczytać nie znaczy zrozumieć (zwłaszcza że dokumenty takowe pisane są gwarą urzędniczą aby celowo utrudnić dostęp do nich społeczeństwu )!!
Ale w każdym społeczeństwie są ludzie którzy trzymają rękę na pulsie którzy w razie czego ostrzegą resztę. Nie widzę więc nic dziwnego że zwykli ludzie opierają się na opinii ludzi którym wierzą, których poglądy podzielają i protestują.
Natomiast skandalem jest że politycy którzy decydują o losie współobywateli w taki sposób tworzą prawo.
Oczywiście, że nie. Fajnie by jednak było, żeby ludzie, którzy chcą o coś walczyć włożyli odrobinę własnego wysiłku. Wyjść na ulicę, rzucić kamieniem i krzyknąć „STOP ACTA” jest naprawdę bardzo łatwo. Trudniej jest zastanowić się nad problemem.
Kiedyś mój ojciec spytał się babki na kogo głosuje w wyborach. Usłyszał, że na „listę 18” czy coś w ten deseń. Ojciec pyta się co się za tym kryje. „Nie wiem – ksiądz tak powiedział”. Jeśli tak będziemy postępować to daleko nie zajdziemy. Samodzielne myślenie nie boli. Zaznaczam, że ja nie neguję posiłkowania się zdaniem innych, szczególnie, ze jak słusznie zauważyłeś tego typu dokumenty są napisane językiem, który ciężko zrozumieć człowiekowi bez obycia prawniczego. Chodzi mi wyłącznie o próbę zrozumienia problemu. Nie podoba mi się obraz protestujących dzieciaków, którzy krzyczą nie wiedząc tak naprawdę przeciwko czemu. Po prostu…
@Zulutrade: akurat co jak co, ale ACTA jest napisana bardzo jasno.
@Łukasz: przecież w Polsce głosuje się na listę, nie na polityka
Może i jasno napisany ale interpretacja i analiza co z niego wynika to zupełnie inna sprawa.
Nie widzę również problemu w tym, że twoja babcia głosowała na „listę 18” bo „ksiądz tak powiedział”, nieczuła się na siłach sama zebrać potrzebne informacje i posłuchała rady (w jaj mniemaniu) człowieka zaufanego, autorytetu.
Można by było (w jakiś sposób) ograniczyć dostęp do głosowania osobą bez odpowiedniej wiedzy ale takie rozwiązanie nie przejdzie bo nikt nie ma w tym interesu.
Ja już wiem że mój głos nie ma żadnego znaczenia bo zawsze i tak wygrają Ci co najwięcej naobiecują więc głosowanie traktuje jako część niedzielnego spaceru i nic więcej.
Zgadzam się z tym że pewnie mało osób w 100% wie czym jest ACTA, jednak podoba mi się to że zrobił się w okół tego taki duży szum ponieważ teraz każda decyzja będzie w 100% przemyślana a sami politycy będą mogli bardzo szybko zobaczyć jak reagują ludzie. Chodzi mi tutaj np o fanpage przeciwko ACTY które gromadzą setki tysięcy ludzi, oczywiście nie zmienia to faktu że w takim tłumie będzie zjawisko „owczego pędu”.
Ja też nie czytałam, i pewnie nawet gdybym to zrobiła nic bym z tego nie zrozumiała. Idealnie jest promowane filmikami informacje dotyczące ACTA, i mnie to starcza.
Czytałem.
Konsultowałem z zoną, prawnikiem. I mimo że jestem „artystą” jestem zdecydowanie przeciw, ponieważ ACTA dba nie o interesy artystów tylko wydawców i korporacji.
Ale samo przeczytanie Acta to za mało, trzeba znać szerszy kontekst- np metody działania takich organizacji jak np ZAIKS, (która np próbuje wyciągać pieniądze od fryzjerów którzy słuchają w pracy radia) czy możliwości jakie to daje większym korporacjom (dla których wpłacenie kaucji w przypadku fałszywego oskarżenia nie jest żadnym wydatkiem, a może pozwolić zniszczyć czy inwigilować mniejsza konkurencję.)
To wreszcie temat rynku wtórnego- chodzi o to żebyś nie mógł legalnie kupować używanych części do samochodu np, i żebyś wcześniej był zmuszony do kupna nowego samochodu- rynek wtórny jest solą w oku wielkiego biznesu.
Generalnie to dalsza część akcji której główną ideą jest to żeby dzielić się treścią mogli tylko „wydawcy”, czyli ludzie którzy są zarejestrowani i gwarantują że mają prawo do udostępnianego materiału- podobne zapisy próbowano w Polsce wprowadzić dwa lata temu (gdyby się wtedy udało, musiał byś zarejestrować tego bloga jako czasopismo i wprowadzać odpowiednie wpłaty).
Pozdrawiam.
O widzę że kolejny blog o ebiznesie umarł smiercią naturalną, moło kto daje rady, znam chyba tylko jeden może dwa blogu które ciągną i sie niepodają reszta znika albo zaczynają pisać raz w miesiącu, czyli jak by zniknęli – sukcesów życzę !!!
Umarł, nie umarł – obecnie mam na głowie trochę spraw prywatnych. Na siłę nie mam zamiaru pisać, bo nie o to w tym chodzi. Jak pojawi się w głowie ciekawy pomysł na wpis to na pewno przysiądę do klawiatury. Na razie mam jednak inne priorytety.
Może mogłyby się pojawiać chociaż jakieś wpisy gościnne? Szkoda tego miejsca. Jest tu sporo przydatnej adsensowej wiedzy, której nie znajdzie się np. na blogu K. Lisa.
Przyznam, że sprawa z ACTA tak mnie oburzyła, że od razu dotarłem do tekstu umowy i przeczytałem ją. Jednak wiem, że jestem jednym z niewielu, którzy to zrobili. ACTA z pewnością wymaga krytyki, jednak zanim coś skrytykujemy – poznajmy sprawę.
Myślę, że niewiele wie co ten dokument zawiera. Niestety w manifestacjach bierze udział sporo przypadkowych osób. Najczęściej jest to tak zwana „ustawka”, na która przychodzą znajomi znajomych, niekoniecznie wiedząc gdzie? Co? W jakim celu? W Przypadku ACTA było pewnie podobnie.
Pewnie mało kto faktycznie czytał, ludzie są czasem bezmyślni
Oni tam i tak wszystko o nas wiedzą lub mogą dowiedzieć się w każdej chwili..cały czas jesteśmy śledzeni:P
ACTA namieszały mocno ludziom w głowach, teraz są nowe protesty, ale jakościowo nic się nie zmieniło. Nadal większość protestujących, nie wie po co protestuje.
Przez przypadek trafiłem na ten wpis. Aż mi się przypomniała cała sytuacja z Acta…a protestujący faktycznie wydawali się być mało świadomi całej akcji.