Tworząc stronę w pierwszej kolejności decydujemy o wyborze tzw. niszy (chociaż to słowo nie jest do końca właściwe, co wyjaśnię w dalszej części wpisu). Jest to podstawa naszego przedsięwzięcia, w pewnym sensie najważniejsza składowa przyszłego sukcesu bądź porażki.
Po stworzeniu witryny i uruchomieniu trybików jej promocji nie mamy już możliwości całkowitej zmiany tematyki strony. Dlatego wybór niszy jest bardzo ważnym etapem, który będzie później miał ogromne znaczenie dla osiągnięcia zamierzonych celów. Zdecydowana większość osób starających się osiągnąć sukces w e-biznesie ponosi porażkę zanim tak naprawdę zaczęła. Wszystko przez błędy popełnione na etapie wyszukiwania odpowiednich słów kluczowych, na których oparta będzie ich strona internetowa.
W tym wpisie opiszę kilka, w moim odczuciu, istotnych błędów popełnianych przez osoby wkraczające w Świat e-biznesu. Mam nadzieję, że po zapoznaniu się z tym artykułem uchronię Cię od zmarnowania czasu na projekty nie mające szans na „zwojowanie” internetu.
1. Skupianie się na własnych zainteresowaniach
Większość osób podchodzi do e-biznesu jak do zabawy. Lubię coś to mój e-biznes będzie tego dotyczył. Jeśli mam stworzyć stronę to stworzę ją o moich zainteresowaniach. Przecież na tym się znam, mam coś do powiedzenia w tym temacie. Oczywiście są dziedziny, gdzie możesz w ten sposób coś osiągnąć – Forex, bankowość itp. Pamiętaj jednak, że sukces to nie tylko dogłębna znajomość tematu. Musisz jeszcze pokonać konkurencję, która również stara się „ugryźć kawałek tortu”. Nie oszukujmy się – im lepiej płatna tematyka tym konkurencja jest trudniejsza do pokonania.
Wybierając niszę wymaż wszystko z pamięci. Wyobraź sobie, że na wszystkich tematach świata znasz się jednakowo. Zastanów się o czym ostatnio słyszałeś w radiu, telewizji, jakie reklamy widziałeś w gazetach. Wybierz jakieś słowo, które „w twoim odczuciu” może interesować szersze spektrum osób. Następnie włącz program Market Samurai (darmowa wersja trial) lub skorzystaj z narzędzia propozycji słów kluczowych Google, wpisz to słowo, wygeneruj pochodne i sprawdź czy intuicja Cię nie zawiodła.
Pamiętaj żeby w ogóle nie zwracać uwagi czy temat, który wybrałeś Cię interesuje, czy masz o tym jakiekolwiek pojęcie. Robiąc stronę w ogóle nie musisz się znać na jej tematyce. Od tego są freelancerzy, którzy napiszą dla Ciebie odpowiednie teksty.
2. Szukanie „niszy”
Wiele osób mylnie sądzi, że zarobić da się wyłącznie na tematach poświęconych bardzo wąskiej, mało popularnej tematyce. Niestety takie rozumowanie jest błędem i powoduje, że duża część e-biznesmenów skupia się na projektach, które nie mają szans na wygenerowanie zadowalającego zarobku.
Spróbuję to jakoś zobrazować na prostych przykładach. Jak wspomniałem w jednym z moich ostatnich komentarzy moja strona znajdująca się na 1-szej pozycji w Google „zgarnia” 50% ruchu dla jej głównego słowa kluczowego. Będziemy przyjmowali taki przelicznik dla uproszczenia rachunków.
Przykład
Załóżmy, że szukając „niszy” natrafiłeś na temat charakteryzujący się ilością wyszukań (główna fraza) 4000 miesięcznie. Oznacza to, że po wejściu na pierwszą pozycję w Google będziesz miał 2000 wejść za tą frazę kluczową. Średnie CTR (liczba kliknięć w reklamę w stosunku do jej wyświetleń) wynosi 1-3%. Przy jednym procencie będzie to 20 kliknięć w reklamę, przy 3% będzie to 60 kliknięć. Jeśli średnie kliknięcie będzie wynosiło dajmy na to 0,1 Euro (co jest już bardzo dobrą stawką) zarobisz na tej stronie 2-6 Euro miesięcznie.
Nie jest to bynajmniej rewelacyjny wynik. Pamiętaj, że musisz być top-1 w Google żeby mieć w ogóle szansę na takie zarobki. Jeśli będziesz na dalszych pozycjach przy tego typu „niszy” twoje zarobki będą zapewne dużo mniejsze.
Jaki z tego morał? Nie przesadzaj z „niszowością” tematyk swoich stron. Nie bój się konkurencji i szukaj tematów, które mają szansę zarobić widoczne pieniądze. Nie szukaj „niszy” – szukaj dobrej, „chodliwej” tematyki.
3. Rozwojowa tematyka
Co mam na myśli pisząc rozwojowa tematyka? Cofnijmy się do początku – do idei, która przyświecała Ci przy rozpoczynaniu „zabawy” w tworzenie dochodowych stron. Na pewno czytałeś/słyszałeś o mitycznym dochodzie pasywnym. Czy nie chciałbyś zarabiać w sposób jak najbardziej zbliżony do pasywnego?
Większość osób wybierając tematykę swojej strony nie zastanawia się nad tym zagadnieniem. W efekcie powstają witryny, które trzeba stale uaktualniać, co niestety nie ma nic wspólnego z pasywnym zarabianiem.
Czy w ogóle da się zrobić stronę, która nie wymaga rozwijania? Da. Większość z moich stron jest, że tak to określę „totalnie pasywna”. Raz zrobione przez bardzo długi okres czasu nie są poddawane żadnym modyfikacjom. Zero nowych artykułów, zero nowych treści.
Żeby osiągnąć taki efekt trzeba po prostu dobrze przemyśleć tematykę. Najlepiej otwórz starą, papierową encyklopedię i przewertuj kilka losowych tematów. Zauważysz, że w większości są one już „wyczerpane” – raz napisane, nie wymagają dalszego rozwijania. Po prostu wiedza encyklopedyczna wystarcza przeciętnemu użytkownikowi do zaspokojenia ciekawości i głodu wiedzy. Tak należy tworzyć strony. Ma być na niej wiedza, której szuka użytkownik internetu. Prosto i przejrzyście – jak w starej papierowej encyklopedii…
Nie chodzi mi o to żeby na siłę tworzyć coś czego nie da się rozwinąć. Pamiętaj jednak, że każda strona wymaga czasu, doglądania, pielęgnowania. Mam tu na myśli promocję, optymalizację kodu, rozmieszczenie reklam itp. Rozwijając dodatkowo witryny od strony treści możesz po prostu doprowadzić do tego, że zabraknie Ci czasu, który w ebiznesie odgrywa kluczową rolę. Dlatego w moim odczuciu należy minimalizować liczbę stron, które musimy stale rozwijać. Czy wspominałem już, że idea „zarabiania na blogach” jest dla mnie poronionym pomysłem…?:) Mam tu na myśli tworzenie sieci blogów tylko i wyłącznie z myślą o zarabianiu.
Powyższe przemyślenia powstały po zapoznaniu się z wieloma komentarzami na różnych blogach napotkanych w sieci. Zauważyłem, że ludzie powielają wciąż te same błędy i w rezultacie nie są w stanie odbić się od dna, poczuć możliwości jakie daje e-biznes. W większości przypadków młodzi e-biznesmeni już na starcie przegrywają możliwość osiągnięcia sukcesu. Mam nadzieję, że ten wpis pomoże komuś uniknąć wejścia na nieodpowiednią ścieżkę.
Zachęcam do komentowania wpisu i wyrażenia własnych poglądów na omówiony temat. Jeśli artykuł uważasz za wartościowy „polub go” na Facebooku lub „Tweetnij”.
Zastanawia mnie jak dużo stron stworzyłeś, tzn. ile obecnie jest tych zarabiających? 🙂
Witam nowego czytelnika. We wpisie https://gdzietylkochce.com/czy-na-stronach-mozna-stracic/ jest wykres zarobków moich stron. Bardzo łatwo wyliczyć ile ich posiadam (z Adsense). Pozdrawiam.
Hej. Ja muszę przyznać, że złapałem się z moją pierwszą polską stroną na punkt 3, czyli tematykę rozwojową. Początkowo myślałem, że to jest właśnie dobre rozwiązanie jednak fakt, iż trzeba stronę co jakiś czas uaktualniać (czasami nawet dość często) sprawił, że przestała być ona dla mnie synonimem dochodu pasywnego. Oczywiście nie porzucam jej, w razie czego zrobię z niej wartościowe zaplecze ale kto wie co się jeszcze wydarzy.
Obecnie robię drugą stronę z tematyki, która wydaje mi się powiedzmy stała, i nie wymaga praktycznie aktualizacji chociaż i tak planuję dodawać dodatkowy artykuł przynajmniej co 3-4 miesiące. A może to za często?
Robert – błędów nie popełnia ten co nic nie robi. Może się okazać, że ta strona jeszcze z czasem okaże się strzałem w dziesiątkę. Ja podałem czynniki ważne z mojego punktu widzenia. Nie jest tak, że nie ma sensu tworzyć stron rozwojowych. Uaktualnienia również można zlecić „na zewnątrz”. Problem jest po prostu w rentowności takiego przedsięwzięcia.
Żeby stronę opłaciło się cały czas rozwijać zarobek jaki generuje musi być po prostu bardzo duży. Dla mnie błędem jest po prostu tworzenie małej strony wymagającej uaktualnień. Jeśli zarobek jest kilka E na miesiąc – załóżmy 20zł, a na nowe treści poświęcasz 5 godzin miesięcznie to wychodzi, że Twoja stawka godzinowa wynosi 4zł. W moim odczuciu się to po prostu nie opłaca. Co innego gdyby strona przynosiła Ci 1000 zł. Wtedy za godzinę pracy „brałbyś” 200 zł. Myślę, że warto…:)
Co 3-4 miesiące to nie jest na pewno za często. Zresztą nie ma czegoś takiego jak „za często”. Stronę szlifujesz tak często jak się to opłaca…
Kolejny świetny artykuł. Oczywiście tak jak kolega wyżej – nie pomyślałem w ogóle o istocie uaktualniania. Dzięki za zwrócenie uwagi.
Może trochę po za tematem, ale pozwolę sobie powiedzieć że z googlem można się dogadać. Jedna z domen którą przechwyciłem jakiś czas temu okazała się zbanowana przez Google Adsense, dziś napisałem do nich maila że jestem od ponad roku nowym właścicielem i chciałbym mieć możliwość wyświetlania reklam. I ku mojemu zaskoczeniu otrzymałem właśnie odpowiedź że po weryfikacji strona zostaje „odwieszona” w programie Adsense. To tak na wypadek gdyby ktoś stawiał niszową stronę na przechwyconej domenie i miał podobny problem.
Tak zapytam z czystej ciekawości – jak wygląda taka pasywna strona ? Bo czytam o nich u Ciebie i u Rentiera i jakoś nie wyobrażam sobie, po co ktoś miałby tam zaglądać, nie mówiąc o klikaniu w reklamy.
Jeśli szukam w sieci informacji, zaczynam od wiki, a potem idę na specjalistyczne fora, bo tam wiedza jest aktualna.
Już kiedyś podawałem ten przykład: http://dinozaury.ovh.org/. To jest ten typ strony. Nie uważam, że tematyka jest dobra pod reklamy, ale jest to przykład strony, na której autor zarabia na pewno jakieś pieniądze. Strona jest top-1 na główne słowo kluczowe.
Twoja odpowiedź zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. Chcąc coś stworzyć zbyt często staramy się dopasować projekty do naszych własnych standardów. Sam wielokrotnie się przekonałem, że to co dla mnie jest oczywiste, dla wielu internautów niekoniecznie. To, że Ty zaczynasz od wiki nie znaczy, że inni tak robią. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wiele osób nie wie w ogóle co to jest wikipedia, a jak trafią na forum od razu je opuszczają przytłoczeni ilością linków, tematów itp.
Jakiś czas temu tłumaczyłem komuś przez telefon żeby wszedł na stronę wpisując jej adres. Osoba potrzebowała kilka prób żeby się to udało. Zamiast w pasek adresu wpisywała adres w wyszukiwarkę. Strona nie była zaindeksowana i mój rozmówca mówił, że nie może wejść na stronę. Kilka minut zajęło mi tłumaczenie jak ma włączyć tą stronę. Dla mnie było to oczywiste, dla tej osoby niekoniecznie.
Tak samo jest z reklamami. Kiedyś znajomy pokazywał mi na stronie reklamy i nawet nie wiedział, że nimi są. Dla mnie było to nie pojęte, ale on faktycznie nie rozróżniał ewidentnej treści reklamowej.
Dzięki za przykład. Faktycznie już tę stronę pokazywałeś.
A ja nie wiem, czy już to pisałam, ale strona jest dla mnie absolutnie podejrzana, bo nie ma żadnych informacji o twórcach. Żadnych linków do źródeł.
Wydawałoby się, że dinozaury to mało kontrowersyjny temat, ale na stronie wiki (czwarta w Google) jest cała dyskusja i przerzucanie się autorytetami
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dinozaury
Ja tak samo jestem ciekaw jak może wyglądać taka strona. Nie umiem sobie wyobrazić, że jest coś co raz zrobione przynosi dochody na kilka miesięcy. No chyba, że jakiś kurs na temat np. php ale to były by zbyt duże koszty żeby komuś zlecić.
Kamil – odpowiedź masz powyżej. Nie na kilka miesięcy, ale na zawsze. I to nie jest do końca tak, że nie trzeba nic robić. Mając sieć stron musisz je cały czas doglądać, promować itp. Ja nie traktuję moich stron jako osobne twory. Dla mnie wszystko jest całością, o którą muszę dbać. Zdarza się, że przy jednej stronie nic nie robię przez wiele miesięcy, ale w tym samym czasie przy kilku innych intensywnie pracuję. Nie ma nic bez wysiłku. Nie chcę żeby moje wpisy zostały źle zrozumiane.
Może pokazałbyś choć jedną ze swoich stron? Przyznają, że ciekawość mnie zżera 🙂
Karolina – wybacz, ale nie podam…:)Może kiedyś..
Jak byś dobrze przeszukała bloga do byś zobaczyła że jedna strona jest podana. Co prawda nie pod adsense a program partnerski ale jest 😉
Myślę że te pod adsense są podobne.
Nie znalazłam 🙂
To przeczytaj ten wpis: https://gdzietylkochce.com/czy-na-stronach-mozna-stracic/
Poszukaj w nim linka marketsamurai i kliknij w niego 😉
Dzięki, już zdążyłam ją znaleźć. Spodziewałam się czegoś innego, bo tu akurat nie ma żadnych reklam adsense. Typowa strona produktowa a ja chciałabym zobaczyć coś więcej.
Łukasz, dzięki za podanie przykładu. Przyznam szczerze, że naświetliłeś mi trochę sprawę i pokazałeś, że „można inaczej”. Do tej pory o stronach myślałem raczej o ciągłym aktualizowaniu i w ogóle nie myślałem o stronie statycznej. Na pewno przyda się ta wiedza, dzięki ; )
Kamil – cieszę się, że mogłem pomóc. Zauważyłem, że większość osób naprawdę brnie w złym kierunku i tylko się zniechęca. Mam nadzieję, że moje rady pozwolą komuś na stworzenie dochodowej strony/stron.
Magdalena – dlaczego od razu podejrzana? Jeśli strona nie jest plagiatem nie widzę nic złego. Linki jak najbardziej, jeśli teksty byłyby kopiowane na stronę. Wtedy podanie źródła obowiązkowo. W przeciwnym wypadku nie widzę takiej potrzeby. To nie jest praca magisterska. Być może autor napisał te teksty w oparciu o własną wiedzę. Nie mi to oceniać.
Na pokazanej stronie wiki jest dużo informacji w bardzo „encyklopedycznej” formie. Nie każdemu takie przedstawienie informacji odpowiada. Zgadnij która strona ma więcej odwiedzin? Ja jestem na 99% pewny, że pierwsza.
Zresztą ja podałem jedynie przykład strony. Nie jest to moja witryna jeśli ktoś ma wątpliwości.
„Magdalena – dlaczego od razu podejrzana?”
Takie jest moje pierwsze skojarzenie. Jeśli nie ma autora – tekst jest podejrzany. Autor ukrywa się, nie podaje nawet nicka, żadnego kontaktu do siebie – musi mieć jakieś niecne zamiary.
„Linki jak najbardziej, jeśli teksty byłyby kopiowane na stronę. Wtedy podanie źródła obowiązkowo. W przeciwnym wypadku nie widzę takiej potrzeby. To nie jest praca magisterska. Być może autor napisał te teksty w oparciu o własną wiedzę.”
No bez przesady. W oparciu o własną wiedzę, to można podać autorski przepis na sałatkę. Jest dla mnie zupełnie jasne, że autor nie prowadził samodzielnych badań nad dinozaurami, tylko o nich poczytał.
„Na pokazanej stronie wiki jest dużo informacji w bardzo „encyklopedycznej” formie. Nie każdemu takie przedstawienie informacji odpowiada.”
No wiem. Są przecież ludzie, którzy dzwonią do telezakupów mango i kupują te wszystkie cudowne urządzenia domowe.
Ale czy nie macie wyrzutów sumienia, jeśli kierujecie swój przekaz biznesowy tylko do ludzi, którzy nie potrafią dokonać krytycznej oceny tekstu, klikają w reklamy przez pomyłkę itp. ?
Czy nie lepiej byłoby mieć po prostu bardzo dobry produkt, wypełniający realną niszę i zaspokajający potrzeby klientów ?
Jako przykład podam stronę http://www.ewa-michalak.pl
Firma marketingowo zachowywała się z początku fatalnie, nie dotrzymywała terminów itp., produkowała krótkie serie, dawała paskudne podszewki w misie, a nawet sprzedawała towar przez bloga na zasadzie kto pierwszy ten lepszy (teraz jest trochę lepiej). Ale staniki rozchodziły się na pniu, bo mają świetną konstrukcję, a w granicach miseczek J czy K nie mają sobie równych.
Wybacz, ale nie rozumiem:)
Jakie wyrzuty, jakie przez pomyłkę? Jestem absolutnym przeciwnikiem wprowadzania kogokolwiek w błąd jeśli chodzi o reklamy na stronach. Nigdy ich nie ukrywam czy w inny sposób przyczyniam się do przypadkowego klikania. Jeśli kogoś zainteresuje reklama wtedy w nią kliknie.
Magdalena – ale dlaczego muszę mieć od razu produkt. Produkty sprzedawałem jak prowadziłem sklep. Teraz zarabiam w inny sposób. Sprzedają powierzchnię reklamową na moich stronach. Jeśli Ty wolisz sprzedawać produkty nikt Ci tego nie zabrania. Nie rozumiem doszukiwania się na siłę negatywów w moim modelu biznesowym. Ja nikogo nie namawiam do robienia czegoś czego nie chce robić/nie pochwala. Nie rozumiem jednak czemu doszukujesz się „niecnych zamiarów” w osobach, które tworzą najzwyklejsze strony internetowe…
A co myślicie o tworzeniu „niszowych” stron na „niszowych rynkach” czyli w innych językach, np. coś dla Marcina (rentier-blog) strony w języku Hiszpańskim, może to być całkiem przyszłościowy pomysł, internet zapewne będzie się w takich krajach rozwijał i jest duże prawdopodobieństwo że społeczeństwo hiszpańskojęzyczne będzie częściej szukać tematów w necie. Podejrzewam że jeszcze ten rynek jest w stanie wchłonąć wiele ciekawych stron.
Marcin uczy się języka. Dla mnie w jego przypadku tworzenie jakichkolwiek projektów na ten rynek jest bez sensu. Tak samo nie rozumiem ludzi, którzy uparcie usiłują wejść na rynek anglojęzyczny. To, że tam jest więcej możliwości oznacza również, że jest tam większa konkurencja. Jeśli ktoś nie jest w stanie wybić się w Polsce wątpię, że mu się uda w USA, Hiszpanii czy gdziekolwiek indziej. Wątpię, że rynek hiszpańskojęzyczny jest bardziej niszowy niż polski. W Polsce da się również zarobić – podkreślam to po raz kolejny.
Tak sobie czytam komentarze i wychodzi na to że tworzysz bardzo niszowe strony, to znaczy zawężone, ile maksymalnie treści tworzysz dla tych stron? Powiedzmy masz jedno słowo kluczowe, główne jako domena, ile oprócz tego dodatkowej treści tworzysz? jakieś arty wspierające główne słowo kluczowe. Wychodzi na to że w moim zrozumieniu mogę powiedzieć że są to typowe strony MFA – made for adsence. A co z algorytmami google z tego co słyszałem takie strony statyczne zaczynają tracić w oczach google i łatwiej jest je zepchać na niższą pozycję, szczególnie po ostatnich zmianach algorytmów google.
Pozdr
Typowe strony MFA to takie gdzie nie ma sensownej treści są tylko teksty stanowiące zlepek słów kluczowych, lub powtarzające się teksty wymieszane przez mieszarki tekstów. Jeżeli strona opisuje pewne zagadnienie w całości i teksty są solidne, tak jak to ma miejsce w przypadku stron Łukasza to nie ma czego się obawiać.
Co do zmian algorytmów googla to jeszcze za wcześnie żeby wyciągać jakieś solidne wnioski. Strony statyczne w przeciwieństwie do tworzonych dynamicznie (za pomocą np. wordpressa) mają parę zalet, ale to już temat raczej na inną dyskusję.
Przemek – strony mam na tyle niszowe na ile uważam. Czasami mniej niszowe, czasami bardziej. Nisza to również pojęcie względne jak wszystko dookoła. Czy są to strony MFA? Mi się ten zwrot kojarzy ze stronami bardzo słabej jakości, których jedynym celem jest „sprowokowanie” do kliknięcia. W takim znaczeniu moje strony NIE są MFA. Reklama jest dodatkiem do treści, nie odwrotnie. Mam strony, które polecane są na zasadzie „marketingu szeptanego”. Ludzie sami linkują do tych stron, bo w ich odczuciu są to strony wartościowe. Czy takie są strony MFA (w obiegowym znaczeniu).
Głównym źródłem zarobku moich stron są reklamy – to się zgadza. Ostatnio gdzieś czytałem (nie wiem na ile te informacje są prawdziwe, ale domyślam się, że są), że Gazeta Wyborcza 90% zysków czerpie z reklam. Nie łudzisz się chyba, że Onet, WP, Interia czy inne portale mają inne źródło finansowania? Gazeta oraz portale dostarczają po prostu to czego szukają czytelnicy/użytkownicy. Umieszczają tam reklamy, bo to się po prostu opłaca. Biznes polega na zarabianiu – jeszcze raz to podkreślę.
Jeśli chodzi o zmianę algorytmu to „z tego co słyszałem” strony mogą tracić. Problem jest w tym, że inne strony mogą zyskać w takim przypadku. Jak na razie (tfu tfu) żadna moja strona nie straciła w ostatnim okresie, a kilka zyskało. W tym ostatnia strona z tego wpisu:
https://gdzietylkochce.com/ile-kosztowala-moja-ostatnia-strona/. Wskoczyła na pozycję TOP-1 (dużo szybciej niż się spodziewałem) i mogę z czystym sumieniem przyznać, że strona „wypaliła”.
Zresztą odnośnie zmiany algorytmu to masz jeszcze przykład Pata Flynna i jego strony zrobionej specjalnie pod Adsense. Pisał ostatnio, że po zmianie algorytmu jego strona „MFA” zyskała (http://www.smartpassiveincome.com/google-algorithm-impact-niche-sites/).
@Łukasz – dzięki za ten wpis. Do niedawna popełniałem permanentnie wszystkie opisane przez ciebie błędy. 4 lata temu rozpocząłem większy projekt, który zgodnie z pkt. 1. nie miał od początku szans na powodzenie. Myślałem, że moje poglądy, które chcę przedstawić w serwisie to są „właśnie te”, których ludzie szukają. Okazało się, że NIE! Wyszła kompletna klapa. Oglądalność strony przez 4 lata nie podskoczyła ani na moment. Od dzisiaj będę tworzył strony wg. twoich wskazówek.
Co do komentarzy innych – Internet to wolność, jeżeli jakaś strona (nawet MFA) komuś nie pasuje, nie musi jej czytać. Zawsze można tam po prostu nie wchodzić.
Jerzy – mam nadzieję, że za jakiś czas napiszesz, że się udało. Temat MFA jest wałkowany dosyć często. Dla mnie MFA to strona taka jak napisał wyżej Tomek. Nie ma się tu co rozwodzić. Pozdrawiam.
Mam pytanie co zrobić jeżeli mam kilka słów kluzowych produktów, które można powiedzieć mają takie same działanie i rozwiązują to samo. Problem jest taki, że te słowa kluczowe pojedynczo generują ruch rzędu 8000 wejść (według Google), pytanie czy jak połącze 10 słów kluczowych (wyjdzie ~80000 wejść) to czy uda mi się taką stronę dobrze wypozycjonować, rozumiem, że dla pojedynczego produktu nie ma sensu tworzyć oddzielnej strony chyba, że się mylę ?
Adrian – nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie czy Ci się uda. W opisanym przypadku ja bym wolał mieć 8 stron zamiast jednej dużej. Nie wiem czym jest Twój produkt. Dla niektórych opłaca się stawiać oddzielną stronę, dla innych nie.
Problem w tym, że przy jednej stronie biorąc pod uwagę podane przez Ciebie przeliczniki zarabiałbym 6 euro i nie wiem czy to ma sens (dochodzi koszt hostingu + domeny).
Domena kosztuje 25 zł rocznie, hosting kilkadziesiąt. Strona zarabiająca 20 zł miesięcznie da Ci w skali roku ponad 200 zł. Czyli jedna strona zwraca się z nawiązką. Jak nie zaczniesz robić to się nie nauczysz.
Ja nie namawiam oczywiście do tworzenia stron zarabiających z założenia 20 zł miesięcznie, bo logicznym jest, że to się po prostu nie opłaca. Tylko, że jak ktoś nie umie zrobić strony która zarabia 20zł nie zrobi również takiej, która zarobi 2000 zł.
Uważam, że trzeba po prostu coś robić i się uczyć. Po zrobieniu kilku małych stronek, które zarobią stosunkowo niedużo będziesz miał już jakieś doświadczenie, które pozwoli Ci „wejść” w trudniejsze tematy. Dlatego też uważam, że idea tworzenia dużej ilości stron/projektów jest słuszna. Robiąc jedną dużą stronę nauczysz się kilka razy mniej niż gdybyś zrobił pięć mniejszych.
Dzięki za pomoc, o to mi chodziło, pozdrawiam 😉
Magdalaena: „musi mieć jakieś niecne zamiary”
Łukasz: „Wybacz, ale nie rozumiem:)”
A Ty nie masz takich doświadczeń (z tekstami) ? dla mnie tekst bez autora, jest jak facet rozdający w parku cukierki obcym dzieciom. Od razu podejrzany.
Magdalaena: „ Ale czy nie macie wyrzutów sumienia, jeśli kierujecie swój przekaz biznesowy tylko do ludzi, którzy nie potrafią dokonać krytycznej oceny tekstu, klikają w reklamy przez pomyłkę itp. ?”
Łukasz: „Jakie wyrzuty, jakie przez pomyłkę? Jestem absolutnym przeciwnikiem wprowadzania kogokolwiek w błąd jeśli chodzi o reklamy na stronach. Nigdy ich nie ukrywam czy w inny sposób przyczyniam się do przypadkowego klikania. Jeśli kogoś zainteresuje reklama wtedy w nią kliknie.”
Wcześniej pytałam się, jak mogą wyglądać takie strony, a Ty podałeś przykład i przyznałeś, że nie wszystkim odpowiada forma prezentacji tekstu w wiki. Podałeś też przykład człowieka, który nie odróżniał reklam od tekstu.
Czy nie chodziło Ci o to, że inteligentny czytelnik, który umie dokonywać krytycznej analizy tekstu, wybierze wiki, a na linkowaną stronę trafi osoba, dla której wiki jest za trudne ?
Dla mnie przygotowywanie stron, które mają tylko zwabić nieporadnego internautę i podstępem skłonić do kliknięcia w reklamę, nie jest moralnie dobre.
To jak zapraszanie emerytów na „wycieczkę do Częstochowy z możliwością zakupów” – pewnie zyskowne, ale czy godne pochwały ?
Magdalaena: „Czy nie lepiej byłoby mieć po prostu bardzo dobry produkt, wypełniający realną niszę i zaspokajający potrzeby klientów ?”
Łukasz: „ale dlaczego muszę mieć od razu produkt. Produkty sprzedawałem jak prowadziłem sklep. Teraz zarabiam w inny sposób. Sprzedają powierzchnię reklamową na moich stronach.”
IMHO taka strona internetowa jest produktem. I jeśli tworzysz dobrą wartościową stronę, to internauci korzystają z niej dla własnej korzyści, a przy okazji oglądają reklamy – jak w gazecie.
Wyżej w dyskusji padło określenie MFA – i ja jako internautka i czytelniczka jestem bardzo negatywnie nastawiona do takich stron.
Swego czasu stworzylem strone sprzedajaca produkt (oparta na programie partnerskim). Strona jest statyczna, w sensie, ze ja jej nie akutalizuje. Skrypty dane przez program partnerski to robia. Strona wisi juz ponad pol roku i byla promowana tylko przez Ad Words oraz probe wypozycjonowania jej przez dodawanie do katalogow, co nawet udalo sie z malym sukcesem – strona skacze miedzy pierwsza a druga strona w google pod glowne haslo. Do sprzedazy doszlo 2 razy 🙂 Niestety za malo zeby chociaz to wyplacic.
Napewno popelnilem bledy ktore opisales. Blad drugi jest najblizej mnie. W niedlugie przyszlosci wystartuje z nastepna strona, juz w oparciu o Twoje rady 🙂
Tworzenie stron pod konkretne produkty jest często ryzykowne i wymaga dodatkowych analiz, rozeznania rynku. Nigdy nie mamy gwarancji czy konkretny produkt za rok będzie jeszcze oferowany, czy na jego miejsce nie powstanie inny, lepszy. Rynek reklamy jest o tyle lepszy, że zawsze znajdą się reklamodawcy. Nie ma po prostu możliwości, żeby strona, którą stworzyliśmy za jakiś czas stała się „bezwartościowa”. Należy pamiętać, że stworzenie strony to początek drogi do sukcesu. Trzeba ją jeszcze wypromować co trwa od kilku miesięcy wzwyż.
Życzę powodzenia w przyszłych projektach.
Cześć,
Dzięki za kolejny ciekawy wpis, mam wrażenie, że zainspirowałem Cię trochę do niego moim komentarzem 🙂
Co do reklam, ofert i ich nachalności to moim zdaniem wszystko jest OK dopóki nie zaczynasz szukać „idioty który to kupi” Przykład: http://domowysystemzarabiania.pl wiele osób by pomyślało, że nikt tego nie kupuje – otóż kupuje wielu jest bardzo prosty sposób aby to sprawdzić 😉 W polskim internecie są nadal miliony osób które „łykają” cudowne systemy, nie rozumują różnicy pomiędzy przeglądarką a wyszukiwarką, płacą za wróżby online, zegary śmierci, diety, darmowe oprogramowanie itd. Teoretycznie G. walczy z takimi wynalazkami ale w praktyce dalej znajdziesz migający banerek który przekieruje Cię wprost do testu dobierania diety. Ludzie kupują emocjonalnie, są łatwowierni – wystarczy podsunąć ładne opakowanie i płacą. Niestety do oszukiwania potrzeby jest bark sumienia, złodziejska smykałka, bezczelność, cwaniactwo, odwaga. To jest moim zdaniem nie etyczne.
Szacuje się, że 80% osób nie wie co to AdWords i nie odróżnia wyników wyszukiwania organicznych od sponsorowanych. To świadczy tylko o genialności tego rodzaju reklamy. Najlepszą reklamą jest reklama, która nie wygląda jak reklama a reklama kontekstowa taka właśnie jest. Każda reklama jest OK dopóki dopóty nie szuka ona „idioty który kupi bezwartościowy shit”.
Łukasz myślę, że fajnie by było gdybyś po tym wpisie napisał kolejny w którym opiszesz kiedy decydujesz się na wejście w daną frazę tj. jak analizujesz konkurencję. Generalnie domyślam się jak (SEO Competition w MS) ale od praktyka każdy by się nauczył czegoś nowego.
Aaa i jeszcze co do wielkości i nasycenia rynku: znalazłem frazę generującą z top1 50 000 – 70 000 UU/mies. Konkurencja jest słaba dla kogoś kto ma już jako takie PRAKTYCZNE doświadczenie w pozycjonowaniu jest jak najbardziej do przeskoczenia. Takich fraz jest dużo więcej wystarczy szukać.
No i ostatnia kwestia: prawdopodobieństwo kliknięcia w reklamę roście wraz z ilością przeglądanych podstron – tym samym MFA traci sens.
Powodzenia 🙂
Będę miał na uwadze, ale nie wiem czy to temat na tyle rozległy żeby robić z niego osobny wpis.
Jeśli nie masz strony na pozycji top1 to nie możesz tego stwierdzić. To są tylko luźne szacunki i nie zawsze się sprawdzają.
Z MFA jest jak z niezależnością. Dla każdego oznacza coś innego.
Pozdrawiam.
Błąd numer 4: założyć niszę z CTR-em rzędu 1-3%
Wybierając niszę typu wspomniane „dinozaury”, gdzie dla czytelników reklama jest uciążliwa nie spodziewaj się CTR-u większego niż 3%. Natomiast jeśli wybierzesz niszę, w której czytelnicy CHCĄ poznać konkretne oferty, będą klikali w reklamy jak szaleni. http://wstaw.org/m/2012/01/29/as.png.jpg