Dochód pasywny – czy coś takiego w ogóle istnieje?

(źrógło:http://www.flickr.com/photos/43037146@N06/3970564824)
(źrógło:http://www.flickr.com/photos/43037146@N06/3970564824)

Pewnie słyszałeś o takim sformułowaniu jak „dochód pasywny„. Każdy z nas chciałby zarabiać w każdej chwili – pracując, śpiąc, jedząc. Czy jest to możliwe? Czy tego typu marzenia mogą się spełnić? Nie da się ukryć, że ten utopijny Świat, w którym będziemy się budzić z każdym dniem bogatsi jest spełnieniem snów wielu młodych „przedsiębiorców”.

Niestety większość osób, które myślą o zarabianiu w internecie szuka idealnego sposobu na życie. Sposobu na zarabianie bez wysiłku. Od razu mówię wszystkim szukających łatwych rozwiązań – nie da się!

Młodzi przedsiębiorcy

Do napisania tego krótkiego artykułu zmotywował mnie pewien młody chłopak, do którego odnosił się ostatni wpis na blogu Krzysztofa Lisa. Autor bloga o grafice komputerowej i fotografii pyta się Krzyśka jak może zarobić na swojej stronie. Już mi opadają ręce na tego typu zapytania osób zaślepionych wizją łatwego zarobku.

(źródło:http://www.flickr.com/photos/romboutcasander/3644267419)
(źródło:http://www.flickr.com/photos/romboutcasander/3644267419)

Pieniądze naprawdę nie spłyną same do kieszeni. Zawszę będę powtarzał „żeby wyjąć, trzeba włożyć”. I nie chodzi mi tu tylko i wyłącznie o inwestowanie niewiadomo jakich pieniędzy. Jeśli nie pieniądze to poświęcony czas, ale trzeba coś z siebie dać.

E-biznes tak jak każde zajęcie zarobkowe wymaga wysiłku i wielu wyrzeczeń. Jeśli ktoś myśli, że w miesiąc, dwa, trzy zapewni sobie źródło utrzymania w postaci stron generujących pasywnie zysk jest w dużym błędzie. Biznes internetowy nie różni się wcale tak bardzo od realnego. Tutaj też trzeba się napocić żeby coś osiągnąć.

Czy to oznacza, że nie ma czegoś takiego jak dochód pasywny? Nie do końca to mam na myśli.

Doświadczyłem czegoś na wzór pasywnego dochodu

W swojej działalności internetowej miałem już okres kiedy faktycznie odczułem pasywność moich dochodów. Wyjechałem z żoną na urlop, odpocząłem i po powrocie okazało się, że w zasadzie miałem urlop ufundowany przez moje „pracujące” przez ten cały czas strony internetowe.

Nie zmienia to faktu, że doprowadzenie do takiego stanu rzeczy trwało miesiącami i tak naprawdę trwa cały czas. Mój dzień wygląda tak, że rano idę do mojej „właściwej” pracy, wracam około 16:00-17:00 i od tego czasu „dłubię” przy moich pomysłach internetowych. Czasami do 20:00, czasami do 0:00  (oczywiście część tego czasu marnuję bezproduktywnie, ale to problem z którym muszę sobie jakoś poradzić). Każde zajęcie jeśli ma przynosić efekt wymaga czasu i wysiłku.

Ciągle ten sam Świat

Większość młodych ludzi zapomina o tym zaślepiona rządzą zysków i pracy przez 4 godziny w tygodniu. Marzymy o podróżach do ciepłych krajów, łatwym życiu bez trosk i wyrzeczeń – zapominamy tylko, że tak naprawdę żyjemy na tym samym Świecie co ludzie przed erą internetu. Dzisiejsze czasy wcale nie oznaczają, że możemy zarabiać „wszędzie i na wszystkim”. Zarobimy tylko tam gdzie mamy pomysł i chęć włożenia wysiłku w to co robimy. Pasywny dochód być może kiedyś powstanie.

(źródło: http://www.flickr.com/photos/58023343@N00/4996301861)
(źródło: http://www.flickr.com/photos/58023343@N00/4996301861)

Każdy z nas jest inny – jeden będzie w stanie odpuścić sobie i liczyć napływające pieniądze, inny będzie się starał cały czas coś ulepszyć i powiększyć zyski. Każdy swój projekt trzeba pielęgnować – czy jest to blog, czy strona wyświetlająca reklamy, czy innego typu pomysł na zarobek w sieci.

Marketingowa papka?

Czasami mam wrażenie, że cały zwrot jakim jest „pasywny dochód” wymyślili ludzie, którzy na tym zarabiają. Kup mojego ebooka o pasywnym zarabianiu, a od jutra będziesz bogaty i będziesz pracował 2 godziny w tygodniu. Mniej więcej tak to wygląda. Młodzi „przedsiębiorcy” szturmem rzucają się na takie pozycje i mamy potem tysiące zawiedzionych osób, które i tak w rezultacie kończą pracując na etacie bez perspektyw, z pomniejszonym budżetem o koszt takiego ebooka (bo i tak nie mieli zamiaru zainwestować więcej – najlepiej darmowy serwer, darmowa domena itp.).

Dochód pasywny jest pojęciem prawie równie szerokim jak niezależność. Dla jednego pasywny dochód to po prostu dochód nieprzewidywalny, generowany w nielimitowanym przedziale czasu. Dla innego dochodem pasywnym będzie tylko i wyłącznie zysk generowany przez projekty, których on nie musi w ogóle dotykać przez 365 dni w roku (co i tak jest tylko utopią – w moim odczuciu jedynym tego typu rozwiązaniem jest lokata bankowa).

Mój stosunek do dochodu pasywnego

Ja nie dążę do niego, bo jak już wspomniałem uważam, że coś takiego w dosłownym znaczeniu nie istnieje. Staram się uniezależnić od pracy etatowej i po prostu zarabiać tyle, żeby być w stanie spełnić swoje marzenia. Jak już napisałem w pierwszym wpisie na blogu dążę do niezależności w jak najszerszym aspekcie. Jako sposób zarobkowania nie wybrałem internetu dlatego żeby leżeć do góry brzuchem i liczyć, że pieniądze same przyjdą. Lubię pracę w sieci i dobrze się czuję ze świadomością, że mógłbym pracować gdziekolwiek zapragnę – w domu, na plaży, w górach (co nie znaczy, że skorzystam z tej możliwości…).

To tyle na dzisiaj. Jak zwykle będzie mi miło jeśli napiszesz swoje przemyślenia na ten temat w komentarzu.

Tags:

21 comments

  1. Z pewnością nie będziesz chciał zdradzić swoich obecnych zarobków ze stron internetowych, ale są to regularne czterocyfrowe kwoty miesięcznie?

    Od jak długo „siedzisz” w e-biznesie? Zarobki opierasz na małych stronach i zarabianiu na emisji na nich reklam?

    1. 1. TAK 2. Pierwszy prawdziwy e-biznes jaki prowadziłem był to sklep internetowy, który założyłem na początku 2007 roku. Działał (jako moja własność) do bodajże sierpnia 2010 r. To czym zajmuję się teraz rozpocząłem pod koniec 2009 roku czyli całkiem niedawno. Wtedy tak naprawdę zacząłem się uczyć projektowania stron, seo itp. Wszystko od podstaw. Zarobki opieram głównie na reklamie, ale ciężko mi powiedzieć co dla Ciebie jest małą stroną. Można powiedzieć, że niektóre mini-stronki „brzydkie kaczątka” przerodziły się w duże stronki „piękne łabędzie”. Niektóre strony, które posiadam generują całkiem spory ruch.

  2. Widzę Łukasz, że nabrałeś tempa w pisaniu postów.
    Co do idei pasywnego dochodu, tak jak sam stwierdziłeś to szeroki temat i trudny do zdefiniowania.
    Dla mnie źródłami pasywnego dochodu są projekty nie zajmujące mojej uwagi więcej jak jeden dzień w miesiącu. Są to np. nieruchomości, czy jak wsponiałeś lokaty bankowe.
    Kilka lat temu jak czytałam o pasywnym dochodzie z e-projektów opisywanym przez samozwańczych bardzo młodych guru tego tematu, wszystko to wydawało się takie kolorowe i piękne. Kupiłam nawet jeden e-book, po przeczytaniu którego stwierdziłam, ze nie ma co sie łudzić jakimś hokus pokus i masz.
    Po tej lekturze doszłam do wniosku, że tylko ciężka praca, marzenia i znajomość prawa ekonomii, statystyki oraz prawa pozwolą mi wyrwać się z karuzeli stereotypowego życia a nie jakaś niepoparta długoletnimi dośwadczeniami papka. Oczywiście o tym w książce nie było mowy.
    Pozdrawaima

    1. Tempo faktycznie dosyć spore i sam jestem na siebie zły. Ciągle sobie obiecuję, że będę zamieszczał posty co 3-4 dni najczęściej, ale nie mogę się powstrzymać:) Mam nadzieję, że weny mi nie zabraknie. Nigdy nie pisałem bloga i jest to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Poruszyłaś ciekawą kwestię – „statystyka” – bardzo ważna sprawa, której dużo osób marzących o szybkim wzbogaceniu nie docenia.

      Co do e-booków to niestety bardzo fajnie się je czyta, ale za bardzo nie pomagają:) (co nie oznacza, że jestem im przeciwny – każda pozycja, którą „wchłoniemy” poszerza nasze horyzonty, zawiera chociażby jedną informację, którą faktycznie wykorzystamy). Ogólnie twórcy tego typu książek (dotyczących e-biznesu) roztaczają wspaniałe wizje. Szkoda tylko, że duża część czytelników odbiera wszystko dosłownie…

    1. Przeczytałem właśnie Twój wpis. Zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Swoją droga ciekawe masz doświadczenia:)

  3. Masz sporo racji. Ja sam, mimo iż ciągle piszę że chcę zbudować swój dochód pasywny to nigdy nie myślałem o nim jako o prawdziwie pasywnym. Dużo częściej planowałem, że to co zarobię w internecie będę dalej inwestował i zabezpieczał swoją przyszłość a utrzymywał się będę z „normalnej” pracy. Może po jakimś czasie będę mógł już zrezygnować z pracy na etacie i utrzymywać się z dochodów internetowych i inwestycji. Oby… 😉

    1. Nie obraź się, ale uważam, że w Twoim podejściu jest za dużo obaw i planowania. Staraj się nie planować tylko działać. Zapewniam Cię, że żadna strona, którą zrobisz nie będzie marnowaniem pieniędzy nawet jeśli wprost na niej nie zarobisz.

      Jak napisałem w odpowiedzi na post Adama e-biznesem zajmuję się dosyć krótki okres czasu (nie liczę sklepu), ale cały czas działam w odróżnieniu od wielu osób, których komentarze widzę na różnych blogach. W zasadzie codziennie myślę nad nowymi sposobami zarobku i realizuję je. Uwierz mi – przyśpiesz trochę i nie bój się podejmować decyzji. Jeśli przyjdzie Ci do głowy pomysł na jakąś stronę to po prostu kup domenę i ją stwórz. Z czasem zobaczysz, że inwestowałeś w siebie.

      E-biznesu nie da się nauczyć z blogów, książek, ebooków? Jest to zbyt szeroka dziedzina. To co mi przyniosło zysk Tobie nie musi i na odwrót. To, że Patt Flynn zarabia bardzo dobrze na programach partnerskich nie oznacza, że mi czy Tobie się uda (mimo, że możemy postępować dokładnie tak jak on – wszystko przecież dokładnie opisuje). Po prostu zmiennych jest zbyt dużo. Trzeba działać i patrzeć na to co nam przynosi zyski. Od innych możemy podpatrywać jakieś nawyki, dobre pomysły, ale każdy powinien iść swoją drogą. A drogę w e-biznesie świadomie można wybrać jedynie testując jak najwięcej możliwości, nie kopiując innych.

  4. Dlatego ja używam słów „dochód relatywnie pasywny” hehe. Czyli taki, który wymaga tak mało wkładu pracy (np. godzina tygodniowo czy parę godzin miesięcznie), że jest praktycznie pasywny. A to już zupełnie inna kwestia niż mityczny dochód pasywny, gdzie możesz wszystko rzucić, niczego nie doglądać i regularnie na koncie będzie się pojawiać kasa.

    Ale prawdziwy dochód pasywny też istnieje. Jaki? Chociażby tantiemy. Pasywny nie znaczy wieczny, ale taki dochód jak tantiemy po stworzeniu jakiegoś dzieła nie wymaga dodatkowej pracy. W e-biznesie też by się znalazło kilka takich sposobów, ale faktem jest, że zamiast szukać tego idealnie pasywnego sposobu lepiej po prostu zabrać się za coś, co ma potencjał być pasywne, ale niekoniecznie na tyle, że zupełnie nic nie będziesz musiał robić.

  5. „Godzina tygodniowo”?! To mrzonka. Marcin – dążysz do jakiegoś mitycznego wzorca zarabiania bez pracy (przez tę godzinę tygodniowo nie dasz rady pomyśleć o jakiejkolwiek sensownej pracy, a co dopiero ją realizować). Godzina/tydzień czy zero minut tygodniowo – efekt będzie dokładnie taki sam, czyli żaden.

    Tantiemy też nie są dochodem pasywnym. Żeby mieć cokolwiek z tantiemów musisz być w obiegu, a to znaczy bywać, pokazywać się, tworzyć, sprzedawać. Jeśli artysta tego nie robi, to dochód z jego tantiemów jest krzywą ostro dążącą do zera.

    1. Nie zgodzę się, podam przykład dla niektórych abstrakcyjny, ale jest. Michael Jackson nie urażając nikogo pokazać się już nie może, a mimo to ciągle „zarabia”. Oczywiście po jego śmierci te zarobki były zdecydowanie wyższe niż teraz, ale moim zdaniem można być spokojnym o to, że za 100 lat będzie dalej zarabiał całkiem nieźle 😉 Takich przykładów na pewno można by znaleźć więcej.
      Pozdrawiam

    2. Michael Jackson pracował / tyrał na swoją popularność całe życie. Gdzie tu widzisz miejsce na dochód pasywny? No, chyba że uznajesz za taki „zarabianie po śmierci” 😉

    3. No właśnie chodzi o to, żeby zarabiać nie tylko w czasie pracy, ale też po jej zaprzestaniu, a nie o tym, żeby dostawać kasę za nic.

    4. Dla Ciebie mrzonka, dla mnie rzeczywistość. Mam takie dochody i w sumie to nawet nie poświęcam im godziny tygodniowo. I tak jak pisałem – pasywne nie znaczy wieczne. Nie mówimy tutaj o wysokości zarobków, ale o samym fakcie, że zarabiasz dalej pomimo tego, że nie pracujesz. Nawet jeżeli nie będą się trzymać na tym samym poziomie.

    5. Marcin – wydaje mi się, że nie do końca o to chodzi. Każdy kto pracuje online i ma jakieś strony przynoszące w ten czy inny sposób przychód ma za pewne takie dochody o jakich piszesz. Ja również mógłbym wyjechać zapewne na pół roku, zapomnieć o internecie i komputerze i po powrocie byłbym bogatszy o ładnych parę złotych. Tylko, że myśląc o biznesie i pieniądzach pozwalających „normalnie” egzystować musisz stale dbać o swój interes i rozwijać go. Mam wrażenie, że za bardzo sobie wziąłeś do serca to co pewne osoby (np. Tim Ferriss) napisały w swoich publikacjach. Zauważ, że oni też pracują – chociażby pisząc książki, blogi, prowadząc szkolenia itp.

    6. Pracują, ale nie dlatego, że nie mogą się utrzymać z pasywnych dochodów albo że im mogą te źródła dochodów szybko wyschnąć, ale dlatego, że po prostu chcą.

      Kevin Rose, właściciel Digg, prawdopodobnie nie musi już nic robić, bo pokrywa swoje wydatki pewnie z olbrzymią nawiązką. Ale ma pomysły na nowe biznesy i działa dalej, bo po prostu to lubi.

      To że masz już wystarczające dochody pasywne nie znaczy że koniecznie musisz przestać pracować.

      Tim Ferriss napisał 4-Hour Body, bo to po prostu jego inne zainteresowanie. Jestem pewien, że nic by mu się wielkiego nie stało gdyby przestał pisać bloga i gdziekolwiek się pojawiać, bo i tak ma zapewne uzbierane kilkaset tysięcy albo i kilka milionów dolarów, które lokuje w obiecujące startupy.

      Co kto lubi – jeden chce ciągle rozwijać swój biznes i zarabiać więcej i więcej, drugi działa tylko do punktu, kiedy ma wystarczające dochody, po czym akceptuje to, że poprzez niepracowanie traci (ale w tym czasie może robić coś innego, co go interesuje). Nie ma uniwersalnego podejścia do tej kwestii, jednak dla mnie celem nie jest ciągłe doglądanie wszystkiego, ale uproszczenie tego na tyle, byś mógł się wyzwolić z obsesyjnego pilnowania swoich biznesów. Bo inaczej to żadna niezależność.

  6. Nie będę pytał jak zarabiać na blogu 🙂 ale mam inne choć podobne pytanie. Dopiero zaczynam i nie do końca wiem kiedy, po jakim czasie można dokonać pierwszej oceny rentowności. Zazwyczaj operuje się terminem „pierwsze krytyczne miesiące”, ale z waszego doświadczenia co i jak powinna się zachowywać strona załóżmy po 3/4 miesiącach, by móc ocenić jej przyszłość i dotychczasowe metody działania?

    1. Jeśli nie masz jakiegokolwiek doświadczenia ciężko Ci będzie to ocenić. Myślę, że jeśli miałeś jakiś plan (wiesz w ogóle w jaki sposób miała by ona zarabiać) po maksymalnie 6 miesiącach strona powinna przynosić jakiekolwiek zyski.

      Zerknij na ten wpis: https://gdzietylkochce.com/ile-kosztowala-moja-ostatnia-strona/ . Opisałem tam między innymi po jakim czasie spodziewam się zysku ze strony. Jak na razie strona wygenerowała przychód około 6 złotych (niecały miesiąc). Zakładając nawet skrajnie pesymistyczne scenariusze (co raczej się nie przydarzy) nie przewiduję już, żeby strona zarabiała mniej. Nawet przy tego typu śmiesznych dochodach witryna zarobi w ciągu roku na swoją domenę. A posiadanie wartościowej, tematycznej strony, którą można wykorzystać do promocji innych swoich stron… bezcenne:)

  7. Trzeba dokładnie ustalić co znaczy „dochód pasywny”, a potem się spierać. Według mnie to coś takiego, co „puścisz” w ruch, a potem nie musisz doglądać lub poświęcasz na to godzinę na tydzień, a zarabia to dla Ciebie pieniążki.

  8. No tak, masz rację w wirtualnym świecie jak w realnym chcąc coś uczciwie osiągnąć trzeba się napracować…
    Jednak z tym poceniem się jest, tak, że niekoniecznie trzeba budować swój dochód pasywny w pocie czoła i miesiącami.
    Jak grzyby po deszczu tworzą się firmy, takie jak ta: http://q1q.pl/wnkf3
    które, pomnażają nam pieniądze, oferując stopę zwrotu min.100%
    przy czym nasz wkład jest stosunkowo niewielki.
    Zyski pojawiają się bardzo szybko i rosną w tempie expresowym,bo każdy cykl to naliczanie nam dochodu od kwoty o którą już się powiększył.
    Zatem z tym dłubaniem i poceniem się, przez wiele miesięcy bym się nie zgodziła.
    Jednak w realnym świecie nie mamy możliwości za 60 czy 45 dolarów nie robiąc nic i po kilku miesiącach czasu zgromadzić na koncie kwotę, która umożliwi nam generowanie dochodu rzędu kilku tys dolarów, który będziemy mogli przejeść,przepić i on nie zniknie-a przeciez nie wkładamy w to żadnej pracy i jest to dochód pasywny!
    Nie zapominajmy o takich firmach i o tym że to właśnie jest dochód pasywny!
    Oczywiście ludzie którzy działają w takich jak wyżej wspomniana firma i budowali w nich swoje konta, poprzez polecanie tego biznesu innym-i to można nazwać pracą w pocie czoła,niech będzie że tak,to tacy ludzie dorobili się ogromnych fortun-przecież mamy trzech milionerów w programie bb debiutującym w 2010roku.
    Nie zgodze się zatem że nie istnieje dochód pasywny-to byłoby nieuczciwe!
    A zarabianie na stronach internetowych sama mam ich około dwudziestu-to nie jest,nie był i niegdy nie będzie dochód pasywny!
    Pozdrawiam wszystkich sceptyków dochodów pasywnych!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*