Poniższy wpis jest wynikiem dwóch wydarzeń, które zaistniały u mnie w ostatnim okresie czasu. Nigdy nie ukrywałem, że idea przechowywania danych w chmurze jest dla mnie jak najbardziej w porządku. Kilkukrotnie na tym blogu o tym wspominałem, teraz chciałbym pokazać to na konkretnych przykładach z mojego życia.
Wiele osób boi się panicznie upublicznienia/utraty swoich cennych danych. Chciałbym tym artykułem przekonać osoby niezdecydowane do spróbowania wkroczenia w świat chmur. Czy mi się to uda – nie wiem. Ja natomiast mam jedno małe marzenie. Chciałbym logując się na swoje konto Google mieć dostęp do wszystkiego, łącznie z programami, na których pracuję.
Niezależność w sieci
Zacznijmy od początku. Blog jest poświęcony niezależności. Jak wielokrotnie wspomniałem praca jaką wykonuję (ta internetowa, bo etat to już inna bajka) pozwala mi na zarabianie z każdego miejsca na świecie. Takie są naturalnie założenia. Jak to w życiu bywa nic nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać. Bez narzędzia pracy jakim jest komputer nie jestem w stanie zarządzać swoimi projektami, nie jestem w stanie tworzyć nowych stron, doglądać istniejących.
Od dłuższego czasu pragnąłem dojść do takiego etapu, żeby każdy komputer, do którego zasiądę był w stanie zapewnić mi warunki pracy takie jak mój własny, domowy sprzęt. Między innymi dlatego jak usłyszałem o planach powstania Chrome OS gorąco kibicuję temu przedsięwzięciu. Oczywiście chmura totalna nie jest jeszcze możliwa, ale wszystko jest na dobrej drodze.
O moim spojrzeniu na bezpieczeństwo przechowywania danych w chmurze wspomniałem w tym wpisie. Poniżej przedstawię dwie sytuacje z własnego życia, które jeszcze bardziej przekonały mnie do słusznej drogi, jaką jest całkowita migracja w kierunku „chmur”.
Nowy komputer
Pierwszą możliwością sprawdzenia się jeśli chodzi o moje możliwości pracy „gdzie tylko chcę” był zakup nowego laptopa, który wykorzystuję poza domem. Kiedyś nie byłoby możliwe stworzenie dwóch środowisk pracy idealnie kompatybilnych. Teraz przekonałem się, że usługi do których zacząłem dołączać mniej więcej półtora-dwa lata temu pozwalają mi na w miarę swobodne dostosowanie każdego sprzętu do moich wymagań. Poniżej przedstawiam dwa programy/usługi, które pozwalają mi na pracę w identycznym środowisku na dwóch różnych komputerach:
- Google – nie będę się tutaj rozdrabniał i opisywał wszystkich usług tej firmy, z których korzystam. Jest ich naprawdę sporo, a wszystko zaczęło się od rewelacyjnej poczty Gmail. Kiedyś byłem sceptycznie nastawiony do „przeglądarkowych” systemów pocztowych, uważałem je za mało profesjonalne. Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie pracy w inny sposób. Gdziekolwiek jestem mam dostęp do Google, mojej poczty i innych usług. Niczego nie muszę konfigurować, instalować, naprawiać. Wszystko działa zawsze i wszędzie. W trakcie mojej około dwuletniej przygody z pocztą Google nigdy nie dotknęła mnie jakakolwiek awaria. Poczta desktopowa to dla mnie prehistoria i wiem już, że nigdy nie będę wracał do tamtych czasów.
- Dropbox – przed zakupem nowego komputera przenośnego korzystałem z SugarSynca, za pomocą którego robiłem kopie zapasowe części danych i synchronizowałem niektóre pliki pomiędzy komputerem domowym i starym laptopem. Wszystko było niby ok, ale schody pojawiły się przy próbie synchronizacji jednego dużego katalogu. Po zakupie nowego komputera przystąpiłem do wymiany plików i niestety był to koniec mojej współpracy z SugarSyncem. Oczywiście o Dropboxie wcześniej też słyszałem, ale wybrałem to pierwsze rozwiązanie, min. po poleceniu go przez jednego z blogerów. W recenzjach Dropbox chwalony był za prostotę i niezawodność, Sugarsync za większe możliwości konfiguracji. Po zainstalowaniu Dropboxa nie chcę już zmiany. Wszystkie moje potrzebne dane synchronizują się bez najmniejszego problemu i na chwilę obecną jestem mega zadowolony z tego rozwiązania. Obecnie zbieram darmową przestrzeń dyskową, żeby odłożyć w czasie przejście na wersję płatną. Jeśli masz ochotę za darmo wypróbować Dropboxa i przy okazji wzbogacić moje konto o 250mb skorzystaj z tego linku.
Dzięki temu, że korzystam z usług Google i używam Dropboxa mam faktycznie dwa identyczne środowiska pracy. Miałem pewne obawy odnośnie programu Pajączek. Nie byłem pewny początkowo czy licencja pozwala na użytkowanie tego programu na innym komputerze. Jak się okazało po wnikliwym przeanalizowaniu zasad licencyjnych mogę utworzyć jedną kopie programu np. na laptopie i bez problemu z niej korzystać. Jedynym ograniczeniem jest to, że kopie nie mogą działać równolegle (w danej chwili Pajączek może działać tylko na jednym z komputerów).
Pozostałe programy, które są mi niezbędne do pracy można zainstalować na trzech stanowiskach. Mam tutaj na myśli Seolight oraz Market Samurai. Laptop w trasę, stacjonarny w domu. Czego chcieć więcej? Gdzie tylko chcę mam możliwość pracy. Jak dla mnie super. Wystarczyło jedynie zainstalować kilka programów, ustawić przechowywanie plików projektów w folderze Dropboxa i wszystko synchronizuje się samo.
Mała awaria
Drugim wydarzeniem, dzięki któremu doceniłem jeszcze bardziej trzymanie wszystkiego w chmurze była mała awaria mojego komputera domowego. Nie wiedzieć czemu przeglądarka przestała nagle tworzyć podgląd plików z rozszerzeniem .php, które miałem na dysku. Funkcjonalność ta jest mi niezbędna do pracy, a ja jestem niestety raczej laikiem komputerowym (hehe) i nie mogłem sobie poradzić z naprawieniem tej przypadłości. Na nic się zdały wielogodzinne poszukiwania rozwiązania, próby instalacji „indiańskich” serwerów na dysku itp.
Podjąłem męską decyzję o formacie dysku systemowego i ponownej instalacji Windowsa. Całość operacji, razem z wgraniem podstawowego oprogramowania trwała mniej więcej godzinę czasu. I nic nie straciłem, do wszystkich istotnych informacji miałem dostęp od razu. Kiedyś pracując na Outlooku/Thunderbirdzie sama konfiguracja poczty, odzyskanie maili pochłonęły by więcej cennych minut. Teraz nie muszę się bać instalacji systemu. Bajka…
Czego mi jeszcze brakuje?
Jak wspomniałem na początku kibicuję projektowi Chrome OS. Sam nowy system Google będzie przeznaczony raczej dla osób dużo surfujacych po necie i raczej tylko dla nich. Przynajmniej takie są chyba początkowe założenia. Ludzie „pracujący” na komputerze, na początku raczej nie znajdą tam tych możliwości, których wyczekuję. Na co czekam? Na całkowitą możliwość przeniesienia swojego środowiska pracy do sieci. Chciałbym, żeby sklep Google (lub innego typu podobne przedsięwzięcia) oferowały oprogramowanie specjalistyczne takie jak chociażby porządny edytor html. Marzy mi się możliwość uzyskania dostępu do wszelkich programów z jakich korzystam po zalogowaniu na jedno konkretne konto internetowe.
Już w tej chwili na każdym komputerze z dostępem do internetu mam dostęp do usług Google, poczty i pogramów ze sklepu tej firmy. Myślę, że za kilka lat to o czym piszę stanie się rzeczywistością. Nikt już nie będzie miał wtedy problemu z formatowaniem dysków, instalacją systemów operacyjnych itp. Takie rozwiązanie będzie również zapewne korzystne dla producentów sprzętu komputerowego. W obecnych czasach wiele osób wstrzymuje się przed zmianą komputera właśnie z uwagi na konieczność kompleksowych przenosin swoich danych.
Mam nadzieję, że parę osób przekonałem tym wpisem do wypróbowania przechowywania danych w chmurze. Uwierz mi – zalety zdecydowanie górują nad wadami tego typu rozwiązania. Wyraź swoją opinię na ten temat w komentarzu.
Poza małymi wpadkami dużych korporacji takimi jak kasowanie skrzynki odbiorczej email przez przypadek to nasze dane są bezpieczne, poza tym ciągłe backupy zapewniają bezpieczeństwo nawet przy jakieś wpadce… Chmura na pewno w niedalekiej przyszłości będzie rozwiązaniem pierwszoplanowym dla wszystkich.
Raczej wątpię, że duża korporacja może skasować przez przypadek skrzynkę odbiorczą… Jakoś nie widzę takiej możliwości.
Nie wiem co rozumiesz przez duza korporacje, ale ja widzialam wiele przypadkowych „skasowan” kont. Raz trafilo nawet dyrektora i nie znalezli winnego.
Nie wspomne o roznych awariach, gdzie czasami nie wszystkie dane sa odzyskiwane. Korporacje to zwykle duzo biurokracji i chaos. Im wieksza firma tym wiecej procedur i biurokracji.
Ciężko mi się wypowiadać na temat dużych korporacji, bo do mojej „korporacji” internet w zasadzie jeszcze nie dotarł, mimo tego jaki obraz tego zagadnienia „góra” stara się kreować w mediach. Wiem natomiast chociażby na przykładzie Gmaila, że skasowanie przypadkowe maili jest w zasadzie niemożliwe. Żeby skasować wszystkie wiadomości trzeba je: zaznaczyć, kliknąć usuń i dodatkowo opróżnić kosz. Raczej nie widzę możliwości przypadkowego wykonania wszystkich czynności. Łatwiej chyba po prostu skasować pliki z dysku (poczta desktopowa), co również nie jest i tak równoznaczne z nieodwracalną utratą danych. Chmura w prawdziwym wydaniu to nie jest serwer wirtualny, który gdzieś sobie jest i jego awaria przekreśla wszystko. Są to dziesiątki, setki, tysiące serwerów działających niezależnie i robiących kopie zapasowe. Google już pokazywał swoje serwerownie i mniej więcej wiadomo jak to działa. Najwięcej na temat bezpieczeństwa można wywnioskować po „wpadkach” wielkich firm takich jak Google oraz Microsoft (hotmail). Wszelkie ataki i awarie kończyły się małym kapuśniaczkiem zamiast wielką burzą. Trzeba podkreślić, że Chmura jako nowy sposób pracy jeszcze raczkuje. Myślę, że w ciągu kilku lat nikt nie będzie miał wątpliwości w jakim kierunku powinien pójść….
Sam od dłuższego czasu korzystam z dropboxa, (mam już nawet napisaną recenzję owego programu jednak trzymam ją do czas gdybym stracił wenę).
Powiem szczerze że obawy przed chmurą są takiego samego poziomu co strach naszych pradziadków przed telewizją czy telefonem.
Czy chcemy czy nie cloud computing jest kolejnym next genem technologicznym, większość osób po prostu nie zna jeszcze praktycznego zastosowania owej technologi, dlatego tak bardzo się jej obawia.
Damian, awarie gmaila? Pamiętaj że zawsze jest ryzyko utraty danych nawet jeżeli trzymamy je na dysku własnego komputera.
Dobre…:) W pewnym sensie masz rację. Od chmury nie uciekniemy. Jeszcze nie tak dawno podobnie było z bankowością elektroniczną. Teraz prawie wszyscy korzystają z przelewów internetowych, trzymają pieniądze na „wirtualnych” kontach itp.
Śmiem twierdzić, że ryzyko utraty danych trzymanych wyłącznie na własnym dysku jest dużo większe.
Znajduję tę stronę, szukając sposobu na stały magazyn dla mojej pracy na kompie. Bo już za dużo poniesionych strat danych, przez różne awarie sprzętu, systemu… Teraz wiem, że szukam CHMURY, by mieć większe szanse na to, że zgromadzone dane nie przepadną, gdy po raz kolejny padnie mój komputer. Pozdrawiam 🙂
Ja zabieram się do przenosin w chmurę, tylko… ta głupia kwestia przyzwyczajenia. Jeśli tyle lat trzymało się wszystko na dysku, to teraz po prostu nie chce się tego przenosić i od nowa konfigurować, choć… trzeba się w końcu zabrać.
W tym roku zmieniałem komputer. Przeniesienie wszystkich danych, ponowne wgranie programów, konfiguracja skrzynek, licencji zajęło mi jakieś… dwa tygodnie 🙁
Mi przygotowanie dwóch komputerów do pracy w sposób równoległy + przeinstalowanie systemu na domowym komputerze i ustawienie wszystkiego od nowa zajęło pewnie max kilka godzin pracy. I uważam, że moje dane są bardzo bezpieczne (mam nadzieję, że nikt na siłę nie będzie starał się udowodnić, że jest inaczej…;)
Ja tam nie mam zamiaru nic oddawac Google, ani trzymac kluczowych danych na cudzych serwerach. Z poczty na prywatnym serwerze wirtualnym korzystam od kilkunastu lat, wiec akurat nie jest to dla mnie zadna nowosc.
Dla mnie idealnym rozwiazaniem jest odpalenie wlasnego komputera i skorzystanie z niezbednych danych wtedy kiedy chce i gdzie chce, nie przejmujac sie czy jest internet. Nie sa mi straszne zadne awarie osobistych komputerow i problemy z softem, bo mam ich kilka. Nawet zwirtualizowalam jednego ze swoich notebookow i mam teraz dzialajaca wersje wirtualna na Hyper-V. Nie robie takich drastycznych posuniec jak format dysku. Nigdy nie stracilam zadnych prywatnych danych na skutek awarii sprzetu. Za to ostatnio stracilam dane na Bloggerze i nauczylam sie, ze trzeba robic regularnie wlasna kopie bloga.
W przypadku ekstremalnym – SHFT raczej nie bede przejmowac sie zadnymi danymi na kompach.
Ja też nie, ale nie uważam, że bezpieczeństwo danych jest tu w tej dyskusji najważniejsze. Jest to jeden z czynników, który należy wziąć pod uwagę. Dla mnie równie ważna jest praca na każdym komputerze. Odnośnie bezpieczeństwa to cudze serwery, jak je określiłaś są zazwyczaj lepiej zabezpieczone niż nasze osobiste komputery. Takie jest moje odczucie. Bardzo często na Policji zgłaszane są chociażby kradzieże laptopów (z samochodu, biura, mieszkania, domu).
Masz rację mówiąc, że jest to wszystko bardzo praktyczne, ale przyznam, że nie przekonałem się do gmaila z jednej prostej przyczyny: jest to zewnętrzna baza danych.
Miałbym powierzyć wszystkie dane strategiczne, księgi, rozliczenia zewnętrznemu systemowi nad którym nie mam kontroli? brrr….
Uprzedzając pytanie: tak, u mnie te dane są bezpieczniejsze – stosuje się do zasad, które przedstawiłem w tym artykule
http://www.zaradni.pl/porada/3627,jak_zabezpieczyc_dane
Pozdrawiam i życzę miłego dnia 😉
„Miałbym powierzyć wszystkie dane strategiczne, księgi, rozliczenia zewnętrznemu systemowi nad którym nie mam kontroli? brrr….”
Większość ludzi korzysta obecnie z czegoś takiego jak KONTO BANKOWE i powierza WSZYSTKIE swoje pieniądze zewnętrznemu systemowi. Ich pieniądze nie leżą w domu, tylko w ucieleśnionej, wirtualnej CHMURZE. Dostęp do CHMURY mają z tysięcy bankomatów rozsianych po kraju.
Jeszcze 10 lat temu było to zupełnie nie do pomyślenia. Miałbym oddać swoje pieniądze jakiemuś bankowi? Brrrr… Wolę trzymać je w domu, część w półce pod telewizorem, część schowanych w encyklopedii… 😉
Chmura jest fajna i wygodna, sam używam ostatnio coraz częściej dokumentów google, ale to chyba blog o „niezależności w pełnym tego słowa znaczeniu”. Wrzucanie wszystkiego do chmury powoduje uzależnienie się od niej i brak dostępu do chmury uniemożliwi pracę oraz zablokuje dostęp do własnych plików. Będziesz mógł pracować na każdym kompie albo na żadnym.
Ryzyko utraty danych na własnym kompie minimalizuje się tworząc tzw. backup 🙂
Pytanie czy Google w jakiś sposób w ogóle gwarantuje, że te ich usługi w chmurze będą zawsze dostępne, nigdy nie zrobią się płatne i nigdy nie skasują nam kont bo akurat taki będą mieli humor? Może ktoś czytał regulamin ? 🙂
Przecież nie masz danych tylko w chmurze ale na bieżąco synchornizujące się z chmurą, albo najlepiej – z dwoma chmurami 🙂
W moim odczuciu większą niezależność daje mi chmura. Jak mi się zechce wyjechać za tydzień wyjechać na drugi koniec Świata, wystarczy, że kupię tam najtańszy komputer i za chwilę będę miał wszystko co potrzebne mi jest do pracy. Tak jak napisał Michał – dane synchronizują się z chmurą.
Jeśli Google wprowadzi w Polsce obsługę klienta z prawdziwego zdarzenia z chęcią zapłacę za ich usługi. Co do konkretnej odpowiedzi na Twoje pytanie to raczej nie. Jest to prywatna firma i może robić co zechce. W takim przypadku wypadało by się po prostu przenieść gdzie indziej ze swoimi danymi. Twoje pytanie przypomina mi swojego czasu dyskusję na PiO. Znalazły się osoby, które chciały pozwać Google za spadek ich stron w wynikach wyszukiwania… Google to nie jest organizacja charytatywna. Zrobi to co będzie dla tej firmy najbardziej dochodowe. Tak jak w życiu…
Jeszcze odnośnie backupu danych. Znam osobę, która miała w planach robienie częstych backupów na zewnętrznym dysku. Jak to w życiu bywa na planach się skończyło. Ja też często odkładałem w nieskończoność backup. Wszystko zmieniło się po zainstalowaniu SugarSynca. Wybrałem folder, który miał być backupowany i koniec zmartwień. Szansa na kradzież/uszkodzenie komputera + awarię serwera jednocześnie jest w moim odczuciu bliska zeru. Do mnie to po prostu przemawia.
Zastanawiam się tylko Łukasz, dlaczego wybrałeś dropbox’a? Ja też najpierw go używałem, ale od czasu kiedy zacząłem stosować sugarsync to wybrałem to drugie rozwiązanie.
Powód – mogę synchronizować i udosepniać dowolne pliki, nie trzeba ich przechowywać w specjalnym folderze. Dzięki temu w ogóle nie muszę pamiętać o tej synchronizacji – wszystko robi się zupełnie samo.
W czasie kiedy używałem dropbox’a musiałem zwracać uwagę na to gdzie zapisuję plik.
Jedyna wada jaką odkryłem (dropbox tego nie ma) jest to, że jak zapiszesz plik a następnie będziesz chcieć go zaraz znowu zapisać, to wywala odmowę dostępu.
To jeszcze niech mnie ktoś oświeci jak zrobić synchronizację plików z Google Docs do Dropboxa :p
Mówisz i masz:
http://tools.google.com/dlpage/cloudconnect
🙂
Ale ja nie zamierzam z nikim współdzielić dokumentów ani instalować Office’a. Wchodzę w google docs przez przeglądarkę, tworzę sobie dokument, zapisuje online i ma on mi się zbackupować na moim dropboxie bez instalacji dropboxa na kompie. W końcu wszystko ma być w chmurze: software, pliki i backup na drugiej chmurce 🙂
Wiesz, jak by to powiedzieć… Najlepiej jak sprawdzisz pod tym linkiem:
http://lmgtfy.com/?q=synchornizacja+plik%C3%B3w+z+google+docs
Jest tam conajmniej kilka rozwiązań Twojego problemu. Sam nie testowałem, bo nie korzystam z google docs na codzień.
Pozdrawiam 🙂
Łojezu no rzeczywiście zapomniałem – po co czytać jakieś daremne blogi skoro wszystko jest już w google :p
Sam od jakiegoś czasu korzystam z Dropboxa. Mając więcej niż jeden komputer można zapomnieć o przenoszeniu w kółko w tą i z powrotem dokumentów i ważnych plików. Bardzo cenię sobie też dostęp do wszystkich dokumentów z dowolnego komputera poprzez stronę www.
Co do usług Google, to mimo, że sam korzystam z Gmaila, tu byłbym już bardziej ostrożny. Przebywanie w Chinach nauczyło mnie, że na Google nie zawsze można polegać, gdyż np. tutaj nie zawsze mogę zalogować się do swojego konta. To nauczyło mnie, że jeśli już korzystam z aplikacji w chmurze, to staram się je dywersyfikować, gdyż wtedy mam większą pewność, że nie stracę nagle dostępu do wszystkiego.