Udało się
Długo mnie nie było, ale postanowiłem jeszcze raz opisać swoje przygody z dążeniem do celu jakim jest możliwość przebywania gdziekolwiek sobie zamarzę. Jednym słowem – udało się – mogę być „Gdzie tylko chcę„. Jeśli ktoś czytał mój wpis dotyczący przebranżowienia, wie, że jakiś czas temu zacząłem drążyć skałę w celu zostania programistą. Dreptałem powolutku w wyznaczonym kierunku i z każdym dniem, miesiącem, rokiem zbliżałem się do najważniejszej decyzji w zawodowym życiu. Rok temu nadeszła ta chwila i postawiłem wszystko na jedną kartę. Odszedłem z Policji i skupiłem się już tylko na znalezieniu pierwszej pracy w IT (oczywiście nie liczę tu własnych projektów, które opisywałem wielokrotnie na blogu). Jak się szybko okazało sporym hamulcem w moich staraniach była jednak moja ówczesna sytuacja zawodowa. Nikt nie chce czekać 3 miesiące na juniora, a tyle czasu zajmuje wyrwanie się z kajdanów służby mundurowej. Po złożeniu raportu nie minął chyba miesiąc, a już miałem zaklepane stanowisko jako programista Vue.js w jednej z firm telekomunikacyjnych. Byłem mega szczęśliwy i podekscytowany. Tak rozpocząłem zupełnie nowy rozdział w moim życiu…
Początki w IT
Pierwsze dni to nieschodzący banan z mojej twarzy i zachwycanie się wszystkim na co natrafiłem. To jest naprawdę niesamowite uczucie kiedy z obskurnego Komisariatu Policji trafiasz do biurowca postawionego za grube miliony, masz zapewnione wszystko co potrzebne do pracy (wiem – niby normalne, ale przez 19 lat żyłem w innym świecie) i widzisz, że nauka, która nie była łatwa i krótka sprawiła, że teraz zaczynasz rozwiązywać realne problemy w dziedzinie, którą sobie wymarzyłeś. Dla mnie to wszystko było jakbym się obudził w jakiejś bajce. Tak bardzo odczułem różnicę, że uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Dodatkowo trafiłem do naprawdę fajnego zespołu, poznałem świetnych ludzi, którzy wprowadzili mnie do komercyjnego programowania. I oczywiście byłem zdecydowanie najstarszy z całej stawki, co jak się okazało nie stanowiło żadnego problemu. Zresztą to jest świat IT – świat uśmiechniętych i życzliwych ludzi – na razie w dalszym ciągu tylko tak to odbieram.
Cieszę się, że na początku udało mi się posmakować „biurowego” kodowania. Codzienna pobudka, wyprawa do biura i normalny kontakt z ludźmi na samym początku były chyba potrzebne do wkręcenia się w ten system. Po jakimś czasie z uwagi na powrót covidowych zachorowań przerzuciliśmy się na pracę zdalną i w zasadzie do końca mojej przygody w poprzedniej firmie tak już zostało. Teraz pracuję z domu i raczej nie wyobrażam sobie powrotu do „normalnego” trybu. Ilość zalet pracy zdalnej w moim odczuciu zdecydowanie przykrywa nieliczne wady takiego rozwiązania. Przede wszystkiem ilość zaoszczędzonego czasu jest niesamowita. Bywa, że znajdę chwilę żeby się ponudzić w ciągu dnia, co w moim poprzednim życiu raczej nie było możliwe 🤣.
Gdzie tylko chcę?
Nie przeszedłem jeszcze do najważniejszego. Czy faktycznie osiągnąłem to mityczne Gdzie tylko chcę co było myślą przewodnią od samego początku powstania tego bloga? Każdy ma tu swoją definicję tego sformułowania, ale dla mnie po prostu tak. Mimo, że nigdzie się nie wyprowadziłem to mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że mam możliwość pracy z dowolnego miejsca na Ziemi. W siedzibie mojej obecnej firmy jeszcze nie byłem i nie zanosi się na wyprawę na drugi kraniec Polski żeby zobaczyć biurowe ściany. Jak będę miał ochotę to spakuję walizki i jutro odpalę komputer w dowolnym miejscu jakie mi się tylko zamarzy. Wiem, że tak się nie stanie w najbliższej przyszłości, bo rodzina jednak decyduje gdzie człowiek żyje, a ja jestem tylko częścią tej rodziny.
Mam jednak takie poczucie wewnętrznego spełnienia. Wiem, że to nie jest kwestia „nie mogę” tylko „w tej chwili nie chcę„. Trafiłem do branży gdzie nikogo nie obchodzi skąd pracujesz, ważne żebyś dobrze wywiązywał się ze swoich obowiązków. Tak samo jak nikogo nie obchodzi tu papierek wyższej uczelni czy inne certyfikaty. Na żadnej rekrutacji nikt nawet nie spytał mnie o formalne wykształcenie, jak ktoś chciał sprawdzić czy dogadam się po angielsku to miałem po prostu rekrutację prowadzoną po angielsku.
Kocham ten świat, w którym zamieszkałem rok temu…
Tak – pisałem o bananie na twarzy. On pojawia się każdego dnia. To jest naprawdę niesamowite, że jestem w stanie robić to co uwielbiam, pracować w wymiarze czasowym, który sam wybieram i dostawać za to godziwe wynagrodzenie. Czasami mam wrażenie, że ktoś musi mnie uszczypnąć…
Wybierz pracę, którą kochasz, i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu.
Konfucjusz
Ja się uszczypnąć nie chcę. Od roku w zasadzie nie pracuję. Zdarza się, że nie mogę się doczekać poniedziałku, żeby rzucić się w wir pracy… Dla kontrastu poruszę kwestię mojego poprzedniego życia. Bycie Policjantem jest dużo trudniejsze niż bycie programistą. Dla zobrazowania napiszę, że ostatnie święta Bożego Narodzenia były pierwszymi jakie pamiętam od tych 19 lat, kiedy wiedziałem, że nikt nie ściągnie mnie do pracy, wiedziałem, że mam czas dla rodziny i mogę po prostu odpocząć. Policjanci nie mają takiego luksusu – tam nawet wolne święta nie oznaczają wolnego. Tam wyznaczone godziny pracy nic nie znaczą, tam nigdy nie wiesz czy dotrzesz o czasie na umówione piwo ze znajomymi. Może to dobrze, że pracowałem tyle czasu w mundurze – teraz jestem w stanie zobaczyć świat z zupełnie innej perspektywy – doceniam to co wielu pewnie nie jest w stanie docenić…
Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłem tym wpisem. Będzie mi niezmiernie miło jeśli okaże się, że ktoś zostawił Gdzie Tylko Chcę w jakieś zakładce i przeczytał moje wypociny. Zapraszam do komentowania. Fajnie było po raz kolejny napisać coś na blogu…
Moje gratulacje!
Posiadasz jedną cechę która jest moim zdaniem niezbędna w IT, mianowicie upór.
Zmiana zawodu w późniejszym wieku, gdy się pracuje i ma życie rodzinne (a zwłaszcza dziecko/dzieci) to bardzo duże wyzwanie i niewielu tego dokonuje.
Ty udowodniłeś, że jesteś w stanie to zrobić, oby tak dalej. Taka postawa mocno, moim zdaniem, zaprocentuje w mniej przyjemnych momentach, gdy będziesz się zmagał ze „złośliwością przedmiotów martwych”.
I fajnie, że jako junior miałeś okazję popracować w biurze. Moim zdaniem dla juniora praca zdalna od początku nie jest odpowiednia, jak się zaczyna to warto jednak zbierać feedback bezpośrednio, twarzą w twarz. Nie do przecenienia jest także „podglądanie” bardziej doświadczonych koleżanek i kolegów.
Mam nadzieję, że za jakiś czas wrzucisz jeszcze info jak Ci idzie w, teraz już naszej :), branży.
Pozdrawiam i powodzenia,
Tomek, w branży od 20+ lat w wielu rolach i technologiach (programista, admin, devops)
Dzięki za komentarz. Oczywiście postaram się jeszcze coś napisać w temacie. Branża jest super. Pracuję już rok i nie miałem jeszcze nawet chwili znudzenia. Mam nadzieję, że tak już zostanie i będe po prostu robił to co lubię… 😍
I o to chodzi, takich artykułów potrzeba, tj. tchnących pozytywnością. Życie jest jedno. Nie urodziliśmy się po to by umrzeć.
Życzę ci radości z odnalezienia pracy, która jest pasją, a która nie zakłóca najważniejszego: bycia z rodziną, i uczestniczenia w dorastaniu dzieci.
Gratuluje podjęcia decyzji! Praca w IT to zupełnie inna bajka i powiedziałbym, że poziom ludzi również jest na innym poziomie. Sam pracowałem w byłymi policjantami (a raczej milicjantami) i powiem, że strasznie nie rozumiałem ich podejścia do niektórych spraw. Pisz częściej !
Po 10 ponad latach miło było wrócić i zobaczyć, że się udało, a przypadkiem bo akurat usuwam profil na FB i sprawdzałem co jeszcze zapisać nim to zrobię. Komentowałem Twój blog jeszcze za czasów Rentiera* i mając niecałe 20 lat też marzyłem o takiej niezależności, potem poszedłem na etat i trochę się rozminąłem. Teraz od 4 lat pracuję w IT, zatrudniłem się w trakcie covidu i ekipę z biura zobaczyłem po ponad pół roku, laptopa kurier mi rzucił pod drzwi 😀 Tak więc oboje osiągneliśmy cel, za miesiąc wbija mi 30 lat na karku i mimo, że ja akurat mam pracę dosyć monotonną to nie mogę narzekać.
*po przeczytaniu wpisa kliknąłem na archiwum Twoich wpisów żeby zobaczyć czy kojarzę jakieś artykuły co wtedy czytałem, pierwszy strzał na wrzesień 2011 i akurat artykuł o Rentierze. Ciekawe co u niego…, do dzisiaj mam na gmailu chyba zapisanych kilka wpisów z jego bloga.
Dzięki za commenta. Również jestem mega ciekawy co się stało z tym chłopakiem (Rentierem). Gorąco mu kibicowałem – pisał świetnie i to był chyba jedyny blog w historii, który mnie faktycznie wciągnął bez reszty. Co do marzeń z młodości to taka jest kolej rzeczy, że z czasem przewartościowujemy swoje pragnienia i cele. Ja też swojego czasu zachłysnąłem się ideą pracy zdalnej i takiej idyllicznej niezależności. Teraz w zasadzie mogę pracować z dowolnego miejsca, ale życie potoczyło się inaczej i jestem w tym samym mieście, w którym byłem pisząc Gdzietylkochce ponad dziesięć lat temu…
Jeszcze raz dzięki, że się odezwałeś – fajnie, że robisz to co lubisz. Swoją drogą ciekawe jak się potoczyło życie innych czytelników bloga…
PS. Fajnie, że włączyłeś na komentarze 🙂